niedziela, 28 października 2012

Rozdział 27 :)

Hejka :)
Postanowiłam, że dodam kilka faktów o mnie. < jeśli nie chcesz czytać to zjedź po prostu na dół ;) >
#FactsAboutMe
#1 Naprawdę mam na imię Kalina.
#2 Directionerką jestem od niedawna, ale kocham ich równie mocno jak inne directioners! <3
#3 Mam 3 najlepsze przyjaciółki, i dwie z nich są directionerkami.
#4 Uwielbiam grać w kosza i tańczyć.
#5 Mój ulubiony kolor to brązowy, pudrowy róż i miętowy.
#6 Gdybym mogła jeść jedną rzecz do końca życia byłaby to czekolada bądź tacos.
#7 Obecnie jestem w pierwszej klasie gimnazjum.
#8 Mieszkam w województwie lubuskim.
#9 Za najładniejszego z zespołu uważam Harrego (co nie oznacza, że reszta chłopaków mi się nie podoba)
#10 Poza One Direction, lubię też Nicki Minaj, Eminema, Pezeta, Little Mix, Rihannę i Lady Gagę.
To tak ode mnie xd Żebyście mnie trochę poznali :)
Jak macie do mnie pytania do zapraszam na:

Dziękuję za wszystkie komentarze! Jesteście bardzo kochani <3
Dobra to teraz rozdział :)

~~
Dlaczego tu jestem? I czy powinnam tu być? Chyba znam odpowiedź na to pytanie, ale jeszcze nie jestem pewna.
*oczami Sary*
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie mój telefon. Podniosłam się z łóżka i sięgnęłam po telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię ''Alyssa''. Otworzyłam sms'a:
Sara! Jak tam? Zniszczyłaś tego dupka? -w tym momencie popatrzyłam na Lou. Racja, przyjechałam tu zmyślą, żeby nawrzucać mu za wszystko co mi zrobił. Nigdy nie pomyślałabym, że skończę...tak...
Czytałam dalej:
Megan już zaczyna się złościć, lepiej już wracaj. W ogóle to czemu jeszcze nie wróciłaś? Odpisz! xx
Popatrzyłam na jeszcze raz na Louisa.
Tym razem też na mnie popatrzył.
L: Hej co jest?
Ja: Muszę wracać...
Myśli mi się kłębiły. Co teraz z nami nie będzie?
Jeśli w ogóle będziemy my.
Ja: Louis...Kim ja właściwie dla ciebie jestem?
Louis nic nie odpowiadał. Wpatrywał się we mnie. Po chwili zbliżył się do mojej twarzy i pocałował romantycznie w usta.
L: Chcesz wiedzieć kim dla mnie jesteś? -popatrzył na mnie swoimi pięknymi oczami i powiedział:
 L:Osobą, na której cholernie mi zależy.
Gdy to powiedział pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka.
Trochę nie wiedziałam co mam o tym myśleć, ale wiedziałam jedno.
On również jest dla mnie cholernie ważny.

*oczami Justine*
Wysłałam mu sms'a. Nie miałam odwagi na rozmowę. Wiem, marne są szanse że w ogóle będzie chciał przeczytać to co mu wysłałam, ale Liam nigdy mnie nie lekceważył. Choć sama teraz to zrobiłam...
Sms brzmiał tak:
Przepraszam. Nie mogłam dotrzeć. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Naprawdę chciałabym z tobą porozmawiać. 
Trochę żałosne, ale nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
Bałam się tej rozmowy, ale chyba nie przyjście na nią było najgorszym wyjściem. Co prawda nie było to celowe, ale mogłam się bardziej postarać...heh... z resztą sama nie wiem. Mam totalny mętlik w głowie. Mój telefon zabrzęczał. Był to SMS. Chyba nie muszę mówić od kogo. Zamknęłam oczy i nacisnęłam ''otwórz wiadomość''.

*oczami Arii*
Nie mogę być dzisiaj na trening ona... - taka była treść sms'a. Przeraził mnie jeszcze bardziej niż myślałam. Dzwoniłam do niej, ale nie odbierała. Jedyne co mi zostało to zadzwonić do Hazzy.
Ja: Hej, czy jest z wami Niall?
H: Właśnie nie. Chyba się nieźle wczoraj zabawili...
Ja: Właśnie chodzi o to, że coś się stało Ginny, ale nie mam pojęcia co. -zaczęłam panikować.
Ja: Nie odbiera i nie odpisuje. Co się jej stało?
H: Chłopaki dzwońcie do Nialla.- usłyszałam stanowczy głos Hazzy.
Potem zwrócił się do mnie:
H: Aria poczekaj i pamiętaj nie martw się. Zaraz oddzwonię.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, gdyż Harold się rozłączył.
Co? Jak mam się nie martwić?
Zaświtał mi pewien pomysł. Pobiegłam ku wyjściu.
Ja: Skyler! POCZEKAJ!- krzyknęłam.
Kobieta się odwróciła.
Ja: Co się stało Ginny?
S: Nie powinnam mówić. To jej prywatna sprawa. 
Ja: Jestem jej najlepszą przyjaciółką i zwariuję jeśli się nie dowiem co z nią jest.
Skyler wzięła głęboki oddech i powiedziała:
S: Jej nic nie jest. Za to jej mamie...
W tym momencie zadzwonił mój telefon.
Popatrzyłam na wyświetlacz i odebrałam.
H: Już wiem co się stało.- powiedział smutno Harry.
Ja: Co jest?
H: Jej mama...Mama Ginny...
Ja: No wyduś to z siebie! -krzyknęłam do słuchawki.
H: Jej mama popełniła samobójstwo.
Nie wierzyłam w to co właśnie usłyszałam.
Mama Ginny nie żyje? Zawsze była wesołą i uśmiechniętą kobietą... I popełniła samobójstwo? 
H: Aria?
Ja: Przyjedziesz po mnie? -wyszeptałam.
H: Oczywiście, już jadę.
Popatrzyłam na Skyler i wtuliłam się w nią z płaczem. Znałam mamę Ginny od pierwszej klasy podstawówki. Była dla mnie jak rodzina.
Jak to się stało?!

*oczami Nialla*
Moja zawsze uśmiechnięta i wesoła Ginny teraz płakała. Nie dziwię się. Nie wyobrażam co ja bym zrobił jakby... no wiecie.
Próbowałem ją pocieszyć, ale nic nie poprawiało jej humoru.
Byliśmy w drodze do Londynu. Nie mogłem jej zostawić samej w takim stanie. Harry do mnie zadzwonił. Oddaliłem się na chwilę od Ginny i powiedziałem krótko co się stało i że jadę z nią.
Chłopaki w pełni mnie zrozumieli. Wróciłem do Ginny. Wciąż płakała. Podszedłem do niej i ją przytuliłem.
Jedyne co mi wyszeptała to:
G: Jak on mógł jej to zrobić?

Dobra jest 27 :)
Trochę smutna, ale jest. 
Jak dla mnie słaby rozdział, ale sami oceńcie.
Zapraszam serdecznie do komentowania i wyrażania waszych opinii, bo nic nie jest dla mnie ważniejsze.


piątek, 26 października 2012

Rozdział 26 :)

Siemango : 3
Co tamm? U mnie bosko, bo weekend ;p
Sorki za te anonimowe komentarze na dole -,- Moje przyjaciółki kazały mi dodać następny i spamiły...Chyba muszę zablokować komentarze dla anonimów...heh. No, ale nieważne. Rozdział dedykuję mojej najbardziej kochanej osobie jaką znam, Martynce! <3


~~
Louis: Jestem zakochany w pewnej dziewczynie...
Myślałam, że umrę. Przed chwilą obudziłam się koło niego, a on mi teraz wyskakuje z tekstem, że kogoś kocha. Przełknęłam ślinę i powiedziałam:
Ja: Powiedz jej...
L:Powiedziałem.
No pięknie. Myślałam, że się popłaczę. Dalej jednak ciągnęłam temat:
Ja: I co powiedziała??!!
L: Powiedz jej...

 *oczami Sary*
To była najsłodsza rzecz jaką w życiu słyszałam. Bez zbędnych słów zbliżyłam się do Louisa i wpiłam w jego usta.
Z powrotem opadliśmy na łóżko. Lou wtopił swoje dłonie w moje włosy. Całowaliśmy się tak, że po chwili musieliśmy skoczyć żeby nabrać powietrza. Brunet położył się obok mnie i chwycił mnie za rękę. Skierował swoje piękne niebieski oczy na mnie. Uśmiechnął się i jego wzrok powędrował na sufit.
Uśmiech nie znikał mu z twarzy. Przyglądałam mu się z zainteresowaniem, próbując odgadnąć o czym myśli.
Nie byłam dobre w te klocki więc też zwróciłam się w stronę sufitu. Sama zaczęłam się zastanawiać, co właściwie tu robię?
W innym kraju, w objęciach nieziemskiego chłopaka.
Dlaczego tu jestem? I czy powinnam tu być? Chyba znam odpowiedź na to pytanie, ale jeszcze nie jestem pewna.

*oczami Liama*
Nie powiem, że nie zrobiło mi się przykro. Ale może po prostu nie mogła przyjść? Nie, pewnie nawet nie chciała przyjść.
Czy w ogóle przez te 7 lat choć raz o mnie pomyślała? W końcu byliśmy najlepszymi przyjaciółmi... Ja martwiłem się o nią cały czas. Wiem, jednak że Jus nie lubiła się przejmować. Zawsze mówiła, że ''żyje chwilą''. Jus...Jak ja dawno tak nie mówiłem.
Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Z pełną nadzieją sięgnąłem po telefon.

*oczami Dorii*
Gdy już powiedziałam, to co miałam powiedzieć podniosłam się z murka i zrobiłam kilka kroków do przodu. Odwróciłam się do Zayna i powiedziałam:
-Idziesz czy będziesz tam marzł? -uśmiechnęłam się.
Chłopak potrząsnął głową i podszedł do mnie. Szliśmy w ciszy. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Ale w sumie cisza mi nie przeszkadzała. Była wręcz całkiem przyjemna. Szliśmy we dwoje wpatrując się w gwiazdy na niebie.


*oczami Ginny*
Gdy tylko weszliśmy do pokoju skierowałam się ku łazience.
Przed drzwiami stanął jednak Niall.
Bez zbędnych słów zrozumiałam co chodzi mu po głowie.
Wzięłam go za rękę i razem weszliśmy do łazienki.
Odkręciłam ciepłą wodę i zrzuciłam siebie ubrania, zostając w samej bieliźnie. Niall popatrzył na mnie miną szczeniaczka.
-Na więcej teraz nie licz, Horan. -powiedziałam zadziornie.
Trochę zasmucony blondynek też zdjął z siebie mokre ubrania.
Weszliśmy pod prysznic, całując się. Długo w ubraniach jednak nie wytrzymaliśmy... Usłyszeliśmy jak dzwoni mój telefon, ale postanowiłam go zignorować. Jednak po 20 sygnale dałam za wygraną i owinęłam się w szlafrok. Podeszłam do swojej torby i zaczęłam szukać dzwoniącej komórki. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, jednak w tym momencie telefon ucichł i już nie dzwonił. Numer był mi nieznany, więc odłożyłam telefon. Odwróciłam się w stronę łóżka, gdzie czekał już na mnie Nialler. Popatrzył na mnie zalotnie i kontynuowaliśmy to, co zaczęliśmy w łazience.

*oczami Arii*

Rano obudziłam się obok Hazzy, który słodko spał. Popatrzyłam na telefon i odczytałam sms'a o nagłej próbie. Próbowałam wstać tak aby nie obudzić Harolda, jednak moja koordynacja jak zwykle zawiodła. Z wielkim hukiem upadłam na ziemię. Harry od razu przetarł oczy i zaczął się rozglądać. Gdy zobaczył mnie na ziemi miał minę jakby zaraz miał wybuchnąć śmiechem. Nie wytrzymaliśmy i oboje po chwili śmialiśmy się zaistniałej sytuacji.
Po dłuższej głupawce wstałam i skierowałam się w stronę łazienki.

Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i spięłam je w koka. Ubrałam się w:

Harry był już prawie gotowy. Wszedł do łazienki odświeżył się i już po chwili jechaliśmy w stronę sali, gdzie miała się odbyć moja alarmowa próba. Hazza wysadził mnie bardzo blisko wejścia. 
Sam pojechał na próbę z chłopakami.
Popędziłam do sali, którą pokazała mi jakaś kobieta. Byli już tam wszyscy oprócz Ginny.
''Nieźle musieli się wczoraj zabawić''- pomyślałam.
Skyler <trenerka> opowiedziała nam szczegółowo o przebiegu koncertu. Nie wiem, który raz. Trening przebiegł w mgnieniu oka.
Po treningu Skyler poprosiła mnie abym chwilę została.
S: Powiedz Ginny, że naprawdę jej współczuję.
Ja: Że co?
Myślałam, że się przesłyszałam.
Ja: A z jakiego powodu?
S: Ty nie wiesz?
Popędziłam do szatni po mój telefon i odczytałam wiadomość od Ginny.

Jest dwudziestka szóstka :) CO sądzicie?
Zauważyłam, że się sprawdza, więc pytanka:
1) Co pomyślała Sara?
2) Kto napisał do Liama?
3) Kto dzwonił wtedy do Ginny i co się stało, że nie było jej na treningu?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

wtorek, 23 października 2012

Rozdział 25 :)

Siemka! :D
Dzięki za wszystkie komentarze! <3  Jesteście boscy! ;3  Dedykuję rozdział wspaniałej ƒαвυℓσυѕ ♥ ! :)
Jak chcecie dedyki to piszcie ;)
Więc tak ostatnio było z perspektywy chłopców, więc dzisiaj z perspektywy dziewcząt. :D

~~
Dziewczyna uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę.

*oczami Arii*
Doszliśmy do hotelu. Weszliśmy do naszego pokoju i Harry od razu skierował się w stronę łazienki. Usiadłam na łóżku i włączyłam telewizor. Leciały jakiś program.
Zobaczyłam tam jakąś młodą kobietę, która mówiła, a wręcz krzyczała:
-Harry Styles! Gdzie jesteś? Po ostatniej nocy tak szybko się zmyłeś? Już ci się nie podobało?
Od razu wyłączyłam telewizor. Po co miałam słuchać tych kłamstw?
Ufałam Harremu. Nieważne co by mi powiedziano.
To co mówiła ta dziewczyna nie mogło być prawdą. Mój Harry? Nie...To nie w jego stylu. 
Z łazienki wyszedł Harold. Od razu się uśmiechnęłam.
Położył się, a ja od razu usadowiłam się na jego klatce piersiowej. Wtuliłam się w jego tors i wsłuchałam się w bicie jego serca. Było to wręcz uspokajające. 
Jego klatka unosiła się powolnie do góry, a potem opadała.
Oczy mimowolnie mi się zamykały. Zanim odpłynęłam, poczułam delikatnego buziaka w czoło, co spowodowało uśmiech na mojej twarzy. Teraz byłam 100% pewna, że to na pewno NIE O MOIM HARRYM mówili dzisiaj w telewizji.

*oczami Dorii*
Wpatrywałam się w piękne, brązowe oczy Zayna.
W sumie nigdy nie zastanawiałam się na tym kim jest ON dla mnie.
Nie jestem dobra w wyznawaniu uczuć, więc przybliżyłam się do twarzy mulata, tak że byliśmy od siebie jakiś centymetr i pocałowałam go najczulej jak potrafiłam. Okazałam w tym pocałunku wszystkie uczucia, które we mnie były. Gdy oderwaliśmy się od siebie powiedziałam tylko:
-Już wiesz, że cię kocham?

*oczami Justine*
Biegłam przed siebie. Nie wiem kiedy mój chód zmienił się w morderczy pościg. Chciałam się z NIM spotkać. Na moje nieszczęście autobus, którym miałam pojechać, przyjechał o minutę wcześniej niż ja byłam na przystanku. Następny miał jechać za 2 godziny, co miałam zrobić? Poszłam więc szybkim krokiem w stronę umówionego parku. Po jakże wyczerpującym biegu, stwierdziłam że przebiegłam dopiero 1/3 drogi, a i tak jestem spóźniona. Wezwałam więc taksówkę. Wybiegłam z taksówki zostawiając pieniądze i nawet nie przejmując się resztą. Cała zdyszana, zrozumiałam że jego już nie ma, jeśli w ogóle był. Usiadłam wyczerpana na ławce. Miał czekać. Popatrzyłam na zegarek, no cóż spóźniłam się 2 godziny.
Ciekawe ile czekał? Jeśli w ogóle czekał...
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Sama nie wiem dlaczego.
Po prostu...po prostu brakowało mi go.

*oczami Sary*
Gdy Louis wyszedł, nie miałam zamiaru wstawać. Chyba nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Niczym się nie przejmowałam. 
Lou wyszedł z łazienki. Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w niego jak obrazek.
Brunet uśmiechnął się pokazując swoje białe ząbki.
Jednak po chwili uśmiech znikł i usiadł koło mnie.
L: Mam problem...
Od razu nachyliłam się.
Louis: Jestem zakochany w pewnej dziewczynie...
Myślałam, że umrę. Przed chwilą obudziłam się koło niego, a on mi teraz wyskakuje z tekstem, że kogoś kocha. Przełknęłam ślinę i powiedziałam:
Ja: Powiedz jej...
L:Powiedziałem.
No pięknie. Myślałam, że się popłaczę. Dalej jednak ciągnęłam temat:
Ja: I co powiedziała??!!
L: Powiedz jej...

Dobra jest 25 ! Jaka okrągła xd Od razu mówię, że ta końcówkę z tym można powiedzieć wyznaniem Louisa (sam dialog) widziałam na jakimś fanpage'u. Spodobał mi się i stwierdziłam, że go dodam. :)
Pytanka:
1) Myślicie, że to co mówiła ta baba w telewizji o Harrym było prawdą?
2) Czy Justine spotka jeszcze Liama?
3) Jeśli na pytanie nr 2 odpowiedziałaś ''TAK'', to czy Liam ją wysłucha? 
4) Co sądzicie o wyznaniu Louisa?
Co myślicie? ^^
CZYTASZ=KOMENTUJESZ


poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział 24 :)

Siemka! :)
Dziękuję bardzo za miłe słowa. Podbudowały mnie ;)
Więc jak na razie chyba nadal będę prowadzić bloga. :]
Dziękuję za komentarze .xx

~~
Lou podał mi rękę. Chwyciłam ją mocno i poszliśmy do jego pokoju.

*oczami Louisa*
Weszliśmy z Sarą do mojego pokoju.
Nawet nie wiem kiedy, zaczęliśmy się całować. Po chwili leżeliśmy już na łóżku. Ona leżała, a ja obok jej. Wpatrywaliśmy się w swoje twarze. Czułem jej przyspieszony oddech. Znowu miałem ochotę ją pocałować, więc tak zrobiłem.
Sara zaczęła odpinać mi koszulę, a ja zdjąłem z niej koszulkę.
Chyba wiecie co było dalej...
~rano~
Obudziłem się i zobaczyłem ją. Była nieziemsko piękna. Mógłbym się tak budzić codziennie. Po chwili otworzyła oczy.
Wpatrywałem się w nią.
S: Coś się stało?
Uśmiechnąłem się szeroko i odpowiedziałem:
-Nic. Po prostu mam piękną dziewczynę.
Pocałowałem ją w policzek i poszedłem pod prysznic.

*oczami Harrego*
Po słowach Arii ''też cię kocham'', nie miałem żadnych wątpliwości, że to dziewczyna mojego życia.
Przytuliłem ją mocno do siebie.
A: Dobra, wracajmy już do hotelu, bo zimno się robi.
Bez zastanowienia zdjąłem moją marynarkę i podałem ją Arii.
Dziewczyna uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę.

*oczami Zayna*
D: Więc?
Odważyłem popatrzeć się w jej oczy.
Z: Tak, byliśmy razem, ale nic już do niej nie czuję.
Dziewczyna wpatrywała się we mnie jeszcze chwilę, a po chwili wybuchła śmiechem...Czekaj śmiała się?
Popatrzyłem na nią wzrokiem typu ''wtf''.
D: Myślałeś, że będę zazdrosna? Przecież wiem, że mnie kochasz! -powiedziała zadziornie.
Ja: Skąd ta pewność? Może mam dziewczynę na boku? -odpowiedziałem równie zadziornie. 
D: Nie mógłbyś... Mimo, że mówią że jesteś bad boyem zespołu itp. to tak naprawdę taki nie jesteś.
Ja: Pierwszy raz ktoś mi to powiedział.
D: Dobra...To teraz poważnie, czy ja jestem dla ciebie kimś ważnym?
Ja: Najważniejszą osobą w moim życiu.
Zbliżyłem się do Dorii i ją pocałowałem. Dziewczyna zawiesiła mi się na szyi, a nogi owinęła na moich biodrach.
Położyłem ją na murku nie przestając się całować.
Jednak oderwałem się od niej i powiedziałem:
-Czekaj, a ja? Kim dla ciebie jestem?

*oczami Liama*
Po telefonie Paula musiałem szybko opuścić Irlandię i wracać do Londynu. Miałem wybrać kogoś nieznanego, żeby zrobić z niego gwiazdę. Nie miałem na to ochoty, ale praca to praca.
Nigdy bym się nie domyślił, że spotkam tam JĄ.
Nie widziałem jej chyba od 7 lat. Kiedy pani Thomas umarła, chciałem się z nią skontaktować. Przychodziłem nawet pod jej dom, ale udawała że jej nie ma. Wiedziałem, że to przeżywa...chciałem jej pomóc...Ale po wielu nieudanych próbach, stwierdziłem że musi  przeżyć to sama, gdyż normalnie rozmawialiśmy o wszystkim, a teraz nawet nie chciała mnie widzieć.
Gdy ją zobaczyłem jak śpiewała, po prostu nie mogłem uwierzyć.
Gdy ostatni raz ją widziałem miała 11 lat, a teraz stała przede mną dorosła dziewczyna.
Zbliżała się 9.47. Wciąż czekałem. Lecz po 2 godzinach zdałem sobie sprawę, że nie przyjdzie. Wstałem więc i pojechałem na lotnisko.

Dobra jest 23 :) Jeśli chcecie jakieś dedyki to piszecie w komentarzach :D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 23 :)

Hej, hej :D
Na początku przepraszam, że tak długo nie dodawałam. Czekałam po prostu na więcej komentarzy ;p Może to głupie, ale po prostu po 3 dniach miałam jeden komentarz, więc zastanawiam się nad zawieszeniem bloga... Ale sama nie wiem....
No, ale jak na razie rozdział 23 :)

~~
Już chciałam wyjść, kiedy za nadgarstek złapał mnie ON. 

*oczami Justine*
L: Hej Jus... co ty tu robisz? 
Odwróciłam się i popatrzyłam w jego piękne brązowe oczy.
Zaniemówiłam. Co miałam mu powiedzieć? Nie widziałam go od jakieś 7 lat odkąd wystawiłam go nic mu nie tłumacząc.
Potrafiłam tylko wymamrotać:
-Ja...Przepraszam...muszę już iść...
Wyrwałam się z ucisku i wyszłam.
Usłyszałam za sobą jeszcze:
-Jus! Poczekaj!
To był po prostu impuls. Uciekłam. Tylko to umiem robić.
Mogłam z nim porozmawiać...Ale co bym miała mu powiedzieć?
Zdyszana biegiem, usiadłam na najbliższej ławce.
Mój telefon zabrzęczał w torbie.
Zobaczyłam na wyświetlaczu jakiś numer. 
Dostałam sms:
''Hej...Powiedziałem coś nie tak? Musimy pogadać.
W parku koło Baker Street jutro o 9.00. Będę czekać.''
Zeszłam na dalszy ciąg sms'a i widniał tam podpis ''Liam''.

*oczami Sary*
Szliśmy ulicami Dublina trzymając się za ręce z Louisem.
Louis zaczął rozmowę:
L: Hej, wiesz co? Mimo, że tak naprawdę nie znamy się dobrze, czuję się jakbym znał cię od dzieciństwa...
Uśmiechnęłam się. Czyli nie tylko ja tak się czułam.
L: Wiesz skoro teoretycznie się nie znamy, może dałabyś się zaprosić teraz na pierwszą randkę? -brunet uśmiechnął się szeroko.
Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
-Z miłą chęcią.
Doszliśmy do hotelu i weszliśmy do windy. Wciąż trzymając się za ręce jechaliśmy chyba na ostatnie piętro.
W pewnym momencie winda zatrzymała się.
Włączyła się lampka alarmu. Popatrzyłam na Louisa i miał równie zdezorientowaną twarz co ja. 
Ja: Hej co się stało?
L: Ja nie wiem...Chyba winda się zepsuła.Zadzwonię do chłopaków.
***
L: No świetnie...- powiedział sarkastycznie brunet.
Potem zwrócił się do mnie:
L: Wyjdziemy dopiero za jakieś 2 godziny.
Usiadł spokojnie po turecku na ziemi.
L: No, ale cóż nic z tym nie zrobimy.-powiedział i poklepał podłogę koło siebie na znak, żebym się nie martwiła i usiadła koło niego. Posłusznie usiadłam.
Ja: Wiesz...skoro już tutaj ugrzęźliśmy możemy się w końcu lepiej poznać...
L: Hmm dobry pomysł! Więc co mi powiesz?
Uśmiechnęłam się i zaczęliśmy naszą konwersacje.
Głównie rozmawialiśmy o czasach szkolnych, o rodzinie itp.
L: Hej mogę cię o coś spytać?
Pokiwałam głową na tak.
L: Dlaczego przeprowadziłaś się z Polski do Londynu?
W tym momencie uśmiech zniknął mi z twarzy.
Chłopak zauważył to i od razu powiedział:
-Nie mów jeśli sprawie ci to jakieś problemy...
Ja: Nie... 
Opowiedziałam mu całą historię i nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać.
L: Przepraszam, nie powinienem pytać.
Ja: Nie...coś ty. Nie mogłeś przecież wiedzieć...
Louis przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
L: Nie płacz... -uspokajał mnie Lou.
Wytarł moje łzy i pocałował mnie prosto w usta. Momentalnie przestałam płakać. Całowaliśmy się dopóki nie usłyszeliśmy charakterystycznego dźwięku windy. Drzwi otworzyły się, a ja w rozmazanym makijażu siedziałam wtulona z Lou. Przed nami stanęli Niall i Ginny. Nie wiedzieli do końca o co chodzi.
Wstaliśmy szybko nerwowo z Lou, popatrzyliśmy się w ziemie.
Niall i Ginny wybuchli śmiechem.
N: Widzisz! Mówiłem, że będą się całować!
Popatrzyłam na Lou, a na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek.
Wyciągnęli nas z windy i trzymając się za ręce weszli do ich pokoju. Lou podał mi rękę. Chwyciłam ją mocno i poszliśmy do jego pokoju.

*oczami Zayna*
''Randka'' dobiegła końca, gdyż Perrie musiała już lecieć.
Pożegnała się z Dorii. 
To był chyba najbardziej niezręczny wieczór w moim życiu.
Wracaliśmy już z Dorii do hotelu. Nagle Dorii zatrzymała się.
D: Czy Perrie była twoją dziewczyną?
Stałem wryty. Nie uważałem Dorii za głupią, ale nie myślałem że się domyśli. Nie chciałem patrzyć w jej oczy, więc patrzyłam w ziemię.

*oczami Arii*
Tunel miłości dobiegł końca. Wyszliśmy roztrzepani z atrakcji. Przechodnie patrzyli się na nas jak na jakieś dziwne istoty.
Powodowało tu u mnie wybuchy śmiechu. Szłam wtulona w Harrego. Czułam się z nim szczęśliwa. Po drodze zaszliśmy do baru z mrożonym jogurtem. Usiedliśmy z kubeczkami i zajadaliśmy się specjałem lokalu. Było dość zabawnie, gdyż do Harrego podchodziły małe dziewczynki z prośbą o autograf. Hazza za każdym razem uśmiechał się i podpisywał fankom ich specjalne zeszyty.
Powodowało to u mnie uśmiech. Było To bardzo słodkie, że małe dziewczynki starają się dla swoich idoli. Też tak robiłam, tylko że moim idolem był Justin Timberlake. Byłam raz nawet na jego koncercie, ale nigdy niestety nie zdobyłam jego autografu.
Patrząc na Harrego, zdałam sobie sprawę, że to co piszą w gazetach i różnych stronach o nim że jest flirciarzem, że niby nie dba o fanki jest totalną bzdurą. Szczerze uśmiechał się do każdej fanki i nigdy nie odmówił wspólnego zdjęcia. Młodsze fanki traktował jak młodszą siostrę. To było naprawdę słodkie.
Wyszliśmy z lokalu trzymając się za ręce.
Cały czas miałam uśmiech na twarzy.
H: Co?
Ja: Nic, po prostu jesteś niesamowity.
H: A co takiego robię, że tak uważasz?
Ja: Po prostu... Podoba mi się w tobie strasznie to,jak traktujesz fanki. Stawiasz je na pierwszym miejscu.
H: Wiesz gdyby nie fani, nie mógłbym robić tego co robię. Poza tym jest jeszcze ktoś kogo stawiam na pierwszym miejscu.
Poparzył mi w oczy i rzekł:
-Kocham cię.
Patrzyłam w te jego piękne zielone oczy. Zbliżyliśmy się do siebie i Hazza pocałował mnie delikatnie.
Szepnęłam do niego:
-Też cię kocham.

Wiem, wiem okropny ;p Ale cóż dodaję. Jeśli chcecie jakiś dedyk to napiszcie :) 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Naprawdę o to proszę, bo poważnie rozważam zawieszenie bloga...

wtorek, 16 października 2012

Rozdział 22 :)

Aloha *^.^* 
Co tamm u was? :) Dziękuję za wszystkie komentarze! :D Jesteście niesamowici ;p
Dobra, teraz zarzucę Was linkami xd
http://biczplisajemdajrekszoner.blogspot.com/ <-- mój nowy blog, który prowadzę z przyjaciółką
Jak wam się nudzi to wbijajcie ;D

*oczami Justine*
~~
Czekając na posiłek, zauważyłam coś interesującego.
Była to ulotka o tym że poszukują nowych talentów. Jak byłam młodsza kochałam śpiewać i umiem nawet grać na fortepianie.
W sumie, zawsze warto spróbować. Co mam do stracenie?
Wyrwałam ulotkę i odebrałam moją kanapkę. Popędziłam do najbliższej kafejki internetowej i wydrukowałam tekst mojej ulubionej piosenki. Potem pobiegłam do sklepu z używanym sprzętem muzycznym. Używanym, dlatego że właścicielka była koleżanką mojej mamy i zawsze pozwoliła mi trochę pograć. 
Weszłam do sklepu i pani Johnson <bo tak się nazywała> popatrzyła na mnie jakby zobaczyła ducha. Nie widziałyśmy się od pogrzebu mamy. Wyjaśniłam o co chodzi i bez zastanowienia wpuściła mnie na zaplecze, gdzie stał stary, zabytkowy fortepian.
Musiałam się mocno spiąć, gdyż przesłuchanie było już jutro. Wiem, to szaleństwo, ale taka już jestem szalona i niezrównoważona. O dziwo wszystko pamiętałam. Mama uczyła mnie tej piosenki. To ona nauczyła mnie grać na fortepianie.
I to właśnie na tym fortepianie. Dlatego miał on dla mnie szczególną wartość. 
~wieczór~
Ćwiczyłam do późna. Do domu wróciłam chyba po 0.00.
Zdjęłam z siebie ciuchy i opadłam na łóżko. Zasnęłam.
~rano~
Obudził mnie dźwięk budzika. Dobrze, że go nastawiłam, bo w ogóle bym nie wstała. Była 9.30 przesłuchania zaczynały się o 10.30.
Wstałam i poszłam do łazienki. Po 20 minutach byłam już umyta, umalowana i ubrana w to:

Wzięłam w usta jabłko, które kupiłam wracając wczoraj do domu.
Gdy podeszłam pod budynek, kolejka ciągnęła się aż do wejścia.
Poszłam się zapisać i po jakiś 5 godzinach <byłam ostatnia, ja i to moje szczęście -.-> weszłam do pokoju przesłuchań.
Był tam fortepian i dwa krzesła.
Na jednym siedział jakiś kolo w garniturze, a na drugim...Liam.
Co on tu robił? Patrzył w ziemię. Postanowiłam, że i tak zaśpiewam. Facet w garniturze powiedział, gdy tylko weszłam:
-Justine Thomas?
W tym momencie Liam podniósł głowę i patrzył na mnie.
Spuściłam wzrok w ziemię. Pokiwałam głową, żeby potwierdzić moje imię i nazwisko. Usiadłam nieśmiało przy fortepianie i czułam wzrok Liama i tego obok. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam:



Skończyłam. Przez chwilę była cisza. Było słychać tylko bicie mojego serca. Po kilku sekundach odezwał się pan w gajerze:
-Jesteś niesamowita! Najlepsza z wszystkich! 
Potem zwrócił się do Liama:
-Musicie z nią nagrać! To będzie coś niesamowitego!
Usłyszałam TEN głos:
-Jasne, byłoby świetnie. -powiedział nieśmiało Liam.
Pan, który przypominał mi wyglądem królika Bucksa podał mi jakąś wejściówkę i powiedział:
- Przyjdź jutro o 11.00, a omówimy wszystko dokładnie.
Uśmiechnęłam się <nie robiłam tego od kilku miesięcy, może lat>
i wzięłam wizytówkę.
P: Niestety muszę już lecieć. 
Powiedział i wyszedł z sali. Już chciałam wyjść, kiedy za nadgarstek złapał mnie ON. 

*oczami Sary*
~~
L: Zostaniesz tutaj? Ze mną?
Byłam zszokowana propozycją, choć nie powiem była bardzo kusząca.
Ja: Louis, bardzo bym chciała, ale nie będę robić ci problemów. Gazety i tak już mają wiele do napisania...
Louis popatrzył mi w oczy i pocałował.
L: Kiedy ty się w końcu oduczysz nazywać siebie problemem?
Wziął mnie za rękę i poszliśmy do hotelu.

*oczami Zayna*
Idealna randka. Idealna dziewczyna. Idealne miejsce. Wszystko to miałem. Moją radość przerwała ONA. Perrie. Moja była dziewczyna. Nie chodziło o to, że się nienawidziliśmy, czy coś, ale wiecie jak to jest. Rozstaliśmy się, bo nie mieliśmy dla siebie czasu. Mieliśmy zostać przyjaciółmi i takie pierdoły, ale w prawdziwym życiu to się nigdy nie sprawdza.
P: Hej Zayn! 
Ja: Hej Perrie..-powiedziałem tak niezręcznie, że chyba każdy to odczuł.
Dorii popatrzyła na mnie i powiedziała:
- Może mi przedstawisz?
Ja: Dorii to jest Perrie, Perrie to jest Dorri.
Dziewczyny podały sobie dłonie.
D: Mogę się spytać skąd się znacie? -powiedziała przyjacielsko Dorii.
Modliłem się aby Perrie nie powiedziała prawdy.
P: Jestem...dawną znajomą Zayna.
Perrie zachowała się naprawdę fajnie. Chyba zrozumiała, że Dorii nie jest tylko przyjaciółką.
D: Może się dosiądziesz?
P: Nie, naprawdę. Nie będę przeszkadzać. Przyszłam się tylko przywitać.
D: Nie będziesz przeszkadzać! Siadaj!
Po wielu staraniach Dorii, Perrie usiadła z nami.
Dziewczyny nawijały jak szalone.
Moją niezręczność dobijało to, że się naprawdę polubiły.

Jest 22 ^^
Jak Wam się podoba? Moim zdaniem nudny, ale oceńcie sami ;o
Na koniec pytania:
1)Co Liam powie/zrobi w sprawie Justine?
2) Czy Justine nagra kawałek z chłopcami?
3) Co się wydarzy z Louisem i Sarą?
4) Czy Perrie i Dorii zostaną przyjaciółkami czy to tylko niecna anegdotka Perrie?
Czytaj, a się przekonasz! :D