niedziela, 30 września 2012

Rozdział 12 :)

Aloha ^.^
Dzięki za wszystkie komentarze! <3 
Nie wiem, który raz to piszę, ale was KOCHAM!! :D

Mam do Was ogromną prośbę! Jeśli podoba Wam się mój blog, powiedzcie o nim swoim znajomym. Na pewno nie obrażę się za nowe komentarze! :) Dziękuję też wszystkim stałym czytelnikom. :D

Rozdział 12
~~
*oczami Sary*
Jednak gdy odwróciłam głowę, żeby zobaczyć kto się dosiadł, nie wierzyłam własnym oczom...

Koło mnie siedział ten sam pasiasty przystojniak.
Wpatrywałam się w niego jak w jakiś obrazek.
Chyba mnie poznał, bo zmienił mu się wyraz twarzy.
Wpatrywaliśmy się w siebie, jednak po chwili brunet rzekł:
On: Ty jesteś tą kelnerką z tej kawiarni, tak?
Ja: Tak, kelnerka nazywa się Sara.-powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
On: Louis.
Ja: Co tu robisz?
L: A...w sumie nic. Lubię tak czasem wyjść i chodzić bez większego sensu. Po za tym lubię ten park, tu mam święty spokój.
A ty co tu robisz?
Ja: Najlepiej mi się myśli po za domem.
L: Hej czy dobrze słyszę, że nie jesteś stąd?
Ja: Tak, jestem z Polski.
Louis uśmiechnął się i powiedział:
L: Czyli to prawda, że Polki są najładniejsze.
Uśmiechnęłam się. Popatrzyłam jednak na zegarek. Była 9.53.
Za 7 minut zaczynam pracę, a ja siedzę sobie w parku oddalonym ok 30 minut drogi piechotą. Wyrwałam z ławki i powiedziałam:
Ja: Wybacz, ale zaraz spóźnię się do pracy.
L: Mogę cię podwieźć i tak tam jadę.
Ja: Jeśli to nie problem, byłabym bardzo wdzięczna.
L: No to chodźmy. Znam skróty.
Faktycznie dojechaliśmy w 10 minut. Podziękowałam Louisowi i szybko pobiegłam do kawiarni, on sam musiał znaleźć jakiś parking. Weszłam zdyszana do kawiarni i zobaczyłam Alyssę.
A: Masz szczęście, Megan dzisiaj nie będzie.
Umyłam ręce i ubrałam mój fartuszek.
Po kilkunastu minutach do kawiarni wszedł Louis.
Uśmiechnął się do mnie i poszedł usiądź. 
Jednak nie podszedł do pustego stolika, tylko do stolika przy którym siedziała piękna brunetka. Nie chętnie, ale podeszłam do stolika i przez sztuczny uśmiech powiedziałam:
- Czy są już państwo gotowi zamówić?
Dziewczyna zamówiła caffe latte, a Louis mrożoną kawę o smaku toffi. Przyniosłam zamówienie. Potem, gdy wszystkich obsłużyłam,
usiadłam i zaczęłam dyskretnie patrzeć na Louisa i tą dziewczynę.
Może to jego przyjaciółka?- pomyślałam.
Nie, nie warto się oszukiwać. Taka laska nie może być tylko koleżanką. Jednak jak głupia wierzyłam, że się mylę.
Moje obawy sprawdziły się. Gdy para skończyła sączyć kawę, Louis wstał i pożegnał się z dziewczyną pocałunkiem prosto w usta.
Podeszli wtuleni w siebie do Alyssy przy kasie i zapłacili.
Wyszli. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w zamknięte drzwi.

*oczami Arii*
~~
Szliśmy, a Aria była we mnie wtulona.
Było cudownie, dopóki nie zobaczyłem jego.

Szłam wtulona w Harrego. Zamknęłam na chwilę oczy i rozkoszowałam się nim.
Poczułam jednak, że nagle staje. Wyrwałam się z transu i ON tam stał. Cały czerwony ze złości.

Nie kto inny, tylko Dominic.
D: Szybko się pocieszyłaś. Nie sądziłem, że chodziłem z d*****!
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zatkało mnie. Mimo tego, że Dominic był palantem, jego słowa zabolały mnie.
H: Nie mów tak do niej! -powiedział groźnie Harry.
Nigdy go nie widziałam takiego wkurzonego.
D: Tak? Bo co mi zrobisz? Zasrany p****!
H: Wiesz co? Jako facet powinieneś mieć ch***, a nie nim być!
W tym momencie Harry oberwał z sierpowego Dominica prosto w twarz.
Ja: Harry! - krzyknęłam.
Ja: Dominic idź stąd!! Nie chcę cię już nigdy widzieć na oczy! Nienawidzę cię!
Dominic pokazał mi środkowy palec i jeszcze trochę nawrzucał, ale potem dał sobie spokój.
Podeszłam do Harrego. Na oku miał już niezłe limo.
Ja: Jezu! Nawet nie wiesz jak mi jest głupio! Musimy iść na pogotowie! To wszystko moja wina...
H: Spokojnie, nic mi nie jest. To nie twoja wina. To on zachowuje się jak dziecko. Choć w sumie jakbym stracił taką dziewczynę jak ty, też bym się wkurzył.
Uśmiechnęłam się z troską i pocałowałam delikatnie Harrego.
Dostałam sms od taty, że musiał wyjechać na jeden dzień i że Leo śpi u kolegi.
Ja: Wracajmy do mnie.
Wracaliśmy w ciszy, ale nie mogłam wytrzymać i ją przerwałam:
-Dziękuję, że mnie broniłeś.
Harry uśmiechnął się i powiedział:
H: Nie ma za co. Nikomu nie pozwolę cie tak traktować.
Wtuliłam się w niego. Po kilku minutach doszliśmy pod mój dom.
W drzwiach powitała nas Darcy.
Powiedziałam Harremu, żeby usiadł, a zobaczę jego oko.
Długo się sprzeczał, że nic mu nie jest, ale w końcu uległ.
Wzięłam waciki i nasączyłam je wodą utlenioną.
Przyłożyłam je do oka Hazzy. Na początku skrzywił się z bólu. Po chwili jednak odłożyłam wacik i powiedziałam:
Ja: Dzielny z ciebie pacjent.
Uśmiechnął się i pocałował mnie w usta.
Ja: mm...Harry może chciałbyś zostać na noc?
Uśmiechnęłam się zalotnie.
H: Już myślałem, że nie spytasz. - uśmiechnął się i znowu zaczęliśmy się całować.

*oczami Ginny*
Około godziny 22.00 skończyliśmy planowanie imprezy. Zdążyliśmy już zamówić pizzę i ją zjeść. Chłopcy zwinęli się dość szybko.
Wzięłam, więc prysznic i otuliłam się kołdrą. Zasnęłam natychmiast.
Rano obudziłam się o 9.25.
Wielka impreza już jutro!
Wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć.
Ubrałam się w to:

Zjadłam kanapkę z masłem orzechowym i popiłam ją kawą.
Wsiadłam w autobus i pojechałam do kawiarni.
~w kawiarni~
Ja: Hej Alyssa! Organizujemy imprezę w ten piątek! Przyjdziesz?
A: Jasne, a mogę kogoś zabrać?
Ja: Oczywiście, czemu nie? A kogo chcesz zabrać? 
A: Poczekaj.
Posłusznie poczekałam na kumpelę. Alyssę znałam jeszcze z podstawówki, lubiłyśmy się.
Po chwili Alyssa wróciła z dziewczyną.
A: To Sara.
Ja: Miło mi Ginny.
A: Więc tak, Sara niedawno się tu przeprowadziła i może udałoby się ją wkręcić na imprezę?
Ja: Jasne! Im więcej fajnych ludzi tym lepiej!
S: Alyssa, co ty znowu wymyśliłaś? Nie będę przecież robić kłopotu...
Ja: Ale to żaden kłopot.
Uśmiechnęłam się szeroko i powiedziałam:
Ja: Sara, przychodź bez wahania! Będzie fajnie. Przepraszam was, ale muszę lecieć dalej.

Dobra to już mamy 12 rozdział. :3
Chcecie trzynasty? <3



sobota, 29 września 2012

Rozdział 11 :)

Siemka! <3
Na początku, przepraszam że nie dodawałam przez dwa dni... :/
Szkoła -.- Mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
Dziękuję za wszystkie komentarze oxox
Możecie mnie pytać o co chcecie na:
http://ask.fm/TheMrsHazza
Zapraszam też na twittera:
https://twitter.com/TheMrsHazza
Oglądaliście Alana? :D
Wypięknieli, nieprawdaż? :p

Rozdział 11 :)
~~
Długo jeszcze nie mogłam zasnąć, jednak po jakiś 3 godzinach w końcu odpłynęłam.

*oczami Sary*
Obudziłam się o 6.00. Nie wstawałam, tylko leżałam w łóżku i myślałam.
 Miałam totalny mętlik w głowie.
Jak mogłam tęsknić za kimś kogo widziałam raz w życiu?
Spotkałam w życiu mnóstwo przystojniaków, ale tylko ten przykuł moją szczególną uwagę. Może przyjdzie dzisiaj do kawiarni?
Popatrzyłam na telefon i dochodziła już prawie 8.00.
Wstałam i poszłam umyć zęby i uczesać się. Spięłam włosy w koka, a z szafy wyjęłam to:
Wolę moje clippersy, ale jak to określiła Megan, tak wyglądam schludniej.
Zeszłam na dół i wzięłam tylko jabłko i wyszłam. Miałam jeszcze mnóstwo czasu do rozpoczęcia pracy. Wsiadłam, więc w metro i pojechałam na Baker Street, ale nie do kawiarni. 
Gdy dojechałam zaczęłam po prostu chodzić po ulicy.
Przyglądałam się jak wszyscy śpieszą się do pracy, szkoły.
Mnie to jednak nie dotyczyło. Szłam powoli jak zahipnotyzowana i wszystkiemu się przyglądałam. Doszłam do jakiegoś parku.
Był dość mały, ale bardzo ładny. Usiadłam na ławce i zadawałam sobie pytania. CO się teraz dzieje u dziewczyn w Gdańsku? Tęsknią za mną?
Jak się czuje tata? 
Rozmyślenia przerwał mi męski głos:
-Przepraszam, mogę się dosiąść? 
Odpowiedziałam, że nie ma problemu. Jednak gdy odwróciłam głowę, żeby zobaczyć kto się dosiadł, nie wierzyłam własnym oczom...

*oczami Arii*
Trening minął w mgnieniu oka. Było mi głupio, gdy wszystkie dziewczyny męczyły się nad układami, a ja się tylko przyglądałam.
No, ale cóż nic nie poradzę.
Ucieszyłam się ze spotkania z Harrym.
Po treningu Hazza odwiózł mnie do domu.
Ja: Dzięki.
H: Nie ma za co. Do zobaczenia jutro o 15.00.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam Hazzę.
Wszystko się układało. Nigdy nie sądziłam, że znajdę taki ideał chłopaka, a co dopiero że będziemy razem.
Byłam po prostu szczęśliwa i zadowolona z życia.
Po za tym zbliża się piątek, czyli impreza. Mieliśmy już dawno ją zorganizować, jednak stwierdziliśmy że poczekamy na odpowiedni moment.
Uradowana weszłam do domu i wzięłam prysznic.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę.
Nie wiem kiedy, ale minęło 3 godziny i była już 17.00.
Postanowiłam, że muszę coś ze sobą zrobić.
Przebrałam się w to:

Wzięłam mój stary rower i pojechałam przed siebie. Jechałam ulicami Londynu. Gdy zjechałam z głównej drogi, zobaczyłam karton. Usłyszałam miauczenie. Stanęłam i otworzyłam pudełko.
Ujrzałam tam kotka. Małego, białego kotka.

 Był przestraszony.
Bez zastanowienia, zdjęłam moją kamizelkę i delikatnie owinęłam kociaka. Włożyłam go do koszyka i szybko wróciłam do domu.
W 15 minut dojechałam do domu. Weszłam zdyszana do domu z kotem na rękach. Sięgnęłam po miseczkę i nalałam mu mleka.
Niepewnie pił jednak po chwili wylizał wszystko dokładnie.
Wiedziałam, że sąsiadka ma kota, więc poszłam do niej i opowiedziałam całą historię. Starsza pani bez wahania podała mi małe opakowanie jedzenia dla kota. Podałam je kotkowi i sięgnęłam po telefon.
Ja: Harrym, jesteś zajęty?
H: Nie, nic ważnego nie robię. A co?
Ja: Chcę ci coś pokazać. Przyjedziesz?
H: Ok, zaraz będę.
Faktycznie zaraz. Po 10 minutach rozległ się dzwonek do drzwi.
Otworzyłam i wpuściłam Loczka do środka.
H: No to co mi chciałaś pokazać?
Uśmiechnęłam się i zaprowadziłam Hazzę do kuchni.
Jego wyraz twarzy był bezcenny. Nigdy nie widziałam go tak rozczulonego. Wiedziałam, że lubi koty, więc postanowiłam, że do niego zadzwonię.
H: Skąd masz tego słodziaka?
Ja: Ktoś go wyrzucił i znalazłam go na ulicy w kartonie. 
H: Nie rozumiem, jak tak można... Ma już imię?
Ja: hmm... nie.
H: To kotka?
Ja: Tak, chyba tak.
H: Może Darcy?
Ja: Darcy? Ale ładne imię! 
Harry uśmiechnął się i zaczął głaskać Darcy.
Usiedliśmy na kanapie. Kotka poszła za nami i usiadła na fotelu.
Wtuliłam się w Harrego. Zaczęliśmy się całować, gdy do domu wszedł tata i Leo. Oderwaliśmy się od siebie. Byliśmy cali czerwoni.
Ja: O...hej tato. 
Tata popatrzył na mnie potem na Harrego i uśmiechnął się.
T: Hej. Co to za słodziak na fotelu?
Ja: Darcy. Znalazłam ją przy drodze. Możemy ją zatrzymać?
T: Jasne! Od dawna potrzebowaliśmy domowego zwierzątka!
Tata poszedł na górę z Leo. Popatrzyłam na Hazzę i wybuchliśmy śmiechem. 
H: Będę już leciał. Będę jutro o 15.00.
Pocałowałam Harrego i powiedziałam:
-Do jutra.

*oczami Ginny*
Już jutro impreza! Trzeba wszystko przygotować. Przyjęcie miało odbyć się u mnie, gdyż jest wtedy wolny dom i będziemy sami.
Zadzwoniłam do Nialla.
Ja: No hej. Wpadniecie do mnie na kawę? Musimy omówić imprezę. Przypominam, że zgłosiliście się na pomocników.
N: Jasne, pamiętamy. Będziemy za jakieś 20 minut.
~20 minut później~
Jak w zegarku. 20 minut później samochód chłopców zaparkował na moim podjeździe. Po kilku sekundach rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłam i do środka wszedł Liam, Niall i Zayn.
Przytuliłam Liama i Zayna, a Niall pocałowałam na dzień dobry.
Ja: A gdzie Louis i Harry?
Liam: Louisa coś zatrzymało w mieście... A Harry jest chyba u Arii.
Ja: No okej, damy radę sami. Co pijecie?
Niall: Twoją pyszną czekoladę!
Uśmiechnęłam się na myśl o tamtym wieczorze.
Ja: Okej. Wszyscy za?
Z.L.N.:Za!
Po 10 minutach siedzieliśmy już na kanapie i popijaliśmy kakao.
Zaczęliśmy rzucać pomysły. Wszyscy dostali jakieś zadanie.
Impreza musi być idealna!

*oczami Arii*
Gdy Harry poszedł. Postanowiłam zrobić kolacje. Zrobiłam kanapki z jajkiem, pomidorem, ogórkiem, serem, szynką itp.
Położyłam na stole i zawołałam tatę i brata.
Zaczęliśmy jeść.
Leo: Aria, czy ty i Harry jesteście ze sobą?
Z ust sześciolatka zabrzmiało to bardzo zabawnie. Ale w sumie nie wiedziałam co odpowiedzieć. Podobał mi się i chyba z wzajemnością, ale czy jest moim... chłopakiem?
Ja: Hmm..Jest jednym z moich najlepszych przyjaciół.
Mówiąc to wstałam od stołu i zaniosłam talerz do zmywarki.
Poszłam do mojego pokoju i przebrałam się w piżamę.
Położyłam się na łóżku i myślałam. Czy jestem dziewczyną Harrego?
Czy my jesteśmy parą? Długo nie mogłam zasnąć, gdyż bardzo nurtowały mnie te pytania. O drugiej w nocy jednak oczy same mi się zamknęły.
Obudziłam się o 9.07. Wstałam nie chętnie i poszłam się ubrać:

Umyłam zęby i zeszłam na dół. Tata robił jajecznicę. Darcy spała na tym samym fotelu co wczoraj. Pogłaskałam ją, a potem poszłam do góry na prośbę taty obudzić Leo i zawołać go na śniadanie.
Po 10 minutach siedzieliśmy już wszyscy i zajadaliśmy jajecznicę.
Tata wyszedł do pracy i podwiózł Leo.
Pozmywałam i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor i leciał jakiś głupkowaty serial, ale w sumie nie miałam co robić. 
W mgnieniu oka nadeszła 15.00. W drzwiach stanął Hazza.
*oczami Harrego*
Aria jak zwykle wyglądała zniewalająco.
Ja: Pięknie wyglądasz. 
A: Dziękuję. Idziemy?
Pokiwałem głową i poszliśmy do najbliższego parku.
Chodziliśmy po parku, trzymając się za ręce.
Nagle Aria zatrzymała się.
Ja: Co jest?
A: Mogę mieć pytanie?
Ja: Pytaj o co chcesz. -odpowiedziałem.
Aria popatrzyła mi w oczy i powiedziała:
-Kim ja dla ciebie jestem?
Popatrzyłem na nią z lekkim zdziwieniem. Nie spodziewałem się takiego pytania. Jednak bez wahania odpowiedziałem:
-Osobą, którą kocham.
Po tych słowach pocałowałem ją w usta.
Ja: Czy zgodzisz się oficjalnie zostać moją dziewczyną? - uśmiechnąłem się.
Aria pokiwała głową i pocałowała mnie.
Szliśmy, a Aria była we mnie wtulona.
Było cudownie, dopóki nie zobaczyłem jego.


Dobra to tyle na dzisiaj :P 
Mam nadzieję, że nie będziecie się długo złościć za przerwę ;p
Jakby co to popatrz na gif i zgon ze śmiechu :D


Jak myślicie kto dosiadł się do Sary w parku?
Jak Ginny i chłopaki zorganizują imprezę?
i najważniejsze:
KOGO spotkała Aria i Harry w parku?
Jak myślicie? ;) Swoje sugestie piszcie w komentarzach :D






środa, 26 września 2012

Rozdział 10 :)


Siemanko :D
Już 10 rozdział! Ale ten czas szybko leci :P

Dzięki, dzięki za wszystkie komentarze ;) 
Mam dla was [smutną?] informację, gdyż najprawdopodobniej jutro nie dodam rozdziału 11 :( Nie mam po prostu jak... Wybaczycie? :) Mam nadzieję, że tak! Choć postaram się bardzo, żeby jutro dodać jedenastkę. :D
No, ale cóż dodaję rozdział 10 ;p

~~
Szczęśliwa zaczęłam wymyślać projekt mojego pokoju.
*oczami Sary*
O 8.30 obudził mnie budzik. Wstałam i poszłam do łazienki.
Umyłam zęby i uczesałam się.
Ubrałam to:


+ oczywiście moje czarne zerówki.
Zeszłam na dół. Babcia już nie spała.
Przygotowała już nawet śniadanie. Usiadłam przy stole i zabrałam się za jedzenie.
Zjadłam dwie kromki chleba z serem i pomidorem i wypiłam kakao.
Podziękowałam babci za posiłek i wyszłam z domu. Była 9.04.
Nałożyłam słuchawki na uszy. Kierowałam się w stronę metra.
Gdy już dojechałam na Baker Street była 9.50.
Popędziłam do kawiarenki. Powitała mnie Megan i Alyssa.
Dostałam fartuch i za nim zdążyłam się obejrzeć kawiarnia już była pełna gości.
*oczami Arii*
Wsiadłam w autobus i równo za 30 minut znalazłam się pod naszą ulubioną kawiarnią.
Znajdowała się ona na Baker Street.
Weszłam do środka i jak zwykle było już pełno ludzi, choć w sumie otwarcie jest od 10.00, a była chyba 10.30.
Choć w sumie się nie dziwię. Serwują tu chyba najlepszą kawę w całym Londynie i mają tu pyszne ciasta, muffinki i ciasteczka.
Zajęłam dwuosobowy stolik w kącie. Tylko ten był wolny.
Ginny jeszcze nie było.
Pojawiła się za to inna dziewczyna. Podeszła do mnie i powiedziała:
D: Hej! Wiesz, już może co chcesz zamówić?
Ja: Poproszę mrożoną kawę waniliową.
D: To wszystko?
Ja: Na razie tak, dziękuję.
Kelnerka była chyba nowa, bo pierwszy raz ją tutaj widziałam. Mówiła też trochę zagranicznym akcentem, ale nie wiem dokładnie jakim.
Przyjrzałam jej się, gdyż zdawała się naprawdę miłą i ciepłą osobą.
A do tego była naprawdę ładna.
Po 5 minutach dostałam moją mrożoną kawę.
Sączyłam powoli zimny napój, gdy przede mną stanęła Ginny.
Od razu wstałam i przytuliłam Ginny. Przyjaciółka przeprosiła za późny przyjazd i powiedziała, że autobus jej uciekł.
Ginny podeszła do baru i zamówiła sobie caffe latte.
Usiadłyśmy i wpatrywałyśmy się w siebie, aż w końcu wybuchłyśmy i powiedziałyśmy jednocześnie:
-Opowiadaj!
Spowodowało to u nas wybuch śmiechu.
Ja: Ty pierwsza!
G: No okej. Zaczęło się od tego, że przyjechał do mnie...
Ginny opowiedziała mi swoją historię. Była niesamowita. Nie sądziłam, że Niall aż tak bardzo się postara. Ginny naprawdę musi mu się podobać.
G: No to moja historia.-uśmiechnęła się.
Teraz twoja! Co ty robiłaś w ich domu.
Opowiedziałam wszystko po koleji.
Z każdym drobnym szczegółem.
Gdy już skończyłam, Ginny opadła szczęka.
G: Nie gadaj...Całowaliście się?
Przytaknęłam głową. W tym momencie w mojej kieszenie zabrzęczał telefon.
Ja: Halo?
H: Hej Aria, tu Harry.
Ja: Hej Harry. –w tym momencie Ginny zaczęła się we mnie wpatrywać.
H: Zostawiłaś u mnie swoje rzeczy.
Ja: Oj! Przepraszam... Tak się spieszyłam, że zupełnie zapomniałam.
H: Spoko, nic się nie stało. Chciałem się spytać czy przywieźć ci je na próbę.
Ja: Oj byłbyś wtedy bardzo kochany.
H: Okej. To do zobaczenia na próbie.
Ja: Pa.
Rozłączyłam się.
Ja: Ginny chyba muszę już lecieć do domu, aaa i jak by co to wczoraj u ciebie spałam, ok? – powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
G: Jasne! Do zobaczenia na próbie. – uśmiechnęła się równie szeroko.
Zapłaciłam za kawę i poszłam na przystanek.
Na próbie i tak nie będę ćwiczyć, gdyż mam zakaz od lekarzy, ale chcę przynajmniej tam być i uczyć się teorii, jak to określiła Ginny.
Po kilku minutach wsiadłam w autobus . Było tam mnóstwo ludzi i nagle kierowca gwałtownie zachamował. W tym momencie poczułam ciepło, gdyż jakaś kobieta w średnim wiku wylała na mnie kawę. Przeprosiła, a ja nie przejmując się ogromną plamą, jechałam dalej.
Dojechałam na ostatni przystanek, który znajdował się blisko mojego domu.
Weszłam do domu i nikogo nie było. Tata w pracy, Leo pewnie znowu u kolegi.
Poszłam na górę i starałam się ogarnąć. Jednak plama była tak wielka, że musiałam się przebrać.
Wyjęłam więc z szafy to:

I poczłapałam na dół. Zaburczało mi w brzuchu. No tak nie jadłam śniadania. Otworzyłam lodówkę, jednak nic szczególnego w niej nie znalazłam.
Wyszłam, więc z domu i zaszłam do najbliższej knajpki.
Było to Nando’s. Ukochana restauracja Ginny, i z tego co się dowiedziałam również Nialla.
Weszłam do środka i zamówiłam kurczaka. Po chwili do lokalu weszli Niall, Zayn,Liam i Lou.
Skąd oni się to wzięli? –pomyślałam. Odeszłam od baru, żeby się przywitać.
Ja: Hej co wy tu robicie?
Niall: Będziemy jeść! – powiedział uradowany.
Ja: Domyśliłam się, ale co robicie w Nando’s na drugim końcu miasta?
Liam: Przejeżdżaliśmy obok.
Zayn: Dosiądziesz się?
Ja: Oczywiście!
Nagle ktoś zakrył mi oczy. Wszędzie rozpoznałabym te dłonie.
Ja: No część Harry! – odwróciłam się i przytuliłam Hazzę.
Harry: Hej skarbie!
Dosiadłam się do chłopaków i rozmawialiśmy na przemian jedząc.
Gdy już skończyliśmy chłopaki podrzucili mnie na próbę.

*oczami Dorii*
Kurde, kurde zaraz się spóźnię na próbę!
Wbiegłam do swojego pokoju i wyjęłam z szafy to:


Zbiegłam na dół, gdzie czekał już mój brat. Myślałam, że go zatłukę, ale nie miałam teraz czasu.
Pożyczył auto na ''chwilę'' i oddał je po 5 godzinach.
Wsiadłam w auto i pojechałam.
Zajęcia już się zaczęły. Jeszcze nie zaczęli tańczyć. Weszłam i przeprosiłam za spóźnienie.
Usiadłam koło Arii i Ginny. Wiem, że Aria była w szpitalu, ale nie sądziłam, że tak szybko ją wypiszą i że zostanie jej tylko gips. Po tak poważnym wypadku...Ale cóż cieszyłam się, że już czuję się lepiej. Gdy trenerka przestała mówić wszyscy oprócz Arii i chłopaków (ale to raczej zrozumiałe) wstali i zaczęli się rozciągać. 
*oczami Harrego*
Popatrzyłem na Arię. Nawet nie zauważyła, gdyż naprawdę była zainteresowana tym co się dzieje na zajęciach. Było widać, że taniec to jej pasja. Wyrwałem ją na chwilę z transu i powiedziałem:
Ja: Może wyskoczymy gdzieś jutro?
A: Jasne, czemu nie. - powiedziała i uśmiechnęła się.
A: A gdzie chcesz mnie zabrać?
Ja: Może poszlibyśmy na jakiś spacer, a potem na lody?
A: Świetny pomysł. - posłała mi pełen radości uśmiech.
Ja: To co jutro o 15.00?
A: Pewnie. -mówiąc to Aria przybliżyła się i mnie przytuliła.
Potem dalej patrzyła na taniec dziewczyn.
*oczami Sary* 
Zbliżała się już 18.00. To był pracowity dzień, ale w sumie to nawet dobrze zarabiam, jak na kelnerkę.
Gdy już miałyśmy z Alyssą zamykać do kawiarni wszedł piękny brunet. Uśmiechnął się szeroko i spytał się czy może jeszcze zamówić jedną mrożoną kawę. Popatrzyłyśmy na siebie i nie umiałyśmy odmówić. Alyssa poszła do kuchni, żeby zrealizować zamówienie. Zostałam sama na sali z chłopakiem. Przyjrzałam mu się. Miał piękne niebieskie oczy i brązowe proste włosy.
Ubrany był w t-shirt w paski i czerwone spodnie. Był naprawdę przystojny. 
Brunet: Jesteś tu nowa? Nigdy cię tu jeszcze nie widziałem.
Trochę zdziwiona pytaniem odpowiedziałam:
-Tak, jestem nowa. Niedawno się tu przeprowadziłam.
B: Nie jesteś stąd?
Pokiwałam głową. Alyssa przyszła i podała zamówienie przystojnemu brunetowi.
Uśmiechnął się i zapłacił.
Popatrzył na mnie i powiedział:
-Do zobaczenia.
Umiałam tylko wymamrotać ''pa''.
Alyssa popatrzyła jakby pytała co tu się stało jednak po chwili odezwała się:
-No dobra, zamykajmy już i idźmy.
~10 minut później~
Po zamknięciu sklepu zeszłyśmy razem do tunelu metra.
Alyssa była naprawdę fajna. Polubiłam ją, a ona mnie.
Kiedy szłyśmy rozmawiałyśmy o brunecie:
A: Ale to było ciacho!
Ja: Był starszniee przystojny!
A: I jak na ciebie patrzył!
Ja: Jak? Całkiem normalnie.
A: No już nie udawaj, że tego nie widziałaś!
Nie wiedziałam o co chodzi, ale musiałyśmy się pożegnać,gdyż Al jechała w inną stronę.
Dojechałam do domu. I wzięłam długi i gorący prysznic.
Położyłam się na łóżku i myślałam o przystojniaku z kawiarni.
To głupie, wiem. Nawet nie wiem jak się nazywa. Pewnie go już nigdy nie zobaczę. Szkoda... Muszę przestać! Przecież go nawet nie znam!
Długo jeszcze nie mogłam zasnąć, jednak po jakiś 3 godzinach w końcu odpłynęłam.


Dobra to już mamy pierwszą dziesiątkę! <3 Dziękuję wszystkim czytelnikom! Jesteście niesamowici i kocham was ;)