Heeej!
Dzięki za komentarze i obserwatorów! *.* Mam nadzieję, że Was nie zawiodę.! :)
Więc rozdział 2! <33
~~
T: Nie to niemożliwe...
Łzy lały się z moich oczu. To po prostu niemożliwe...
Wpatrywałam się w ekran telewizora.
Pokazywano w nim biuro, w którym pracowała moja mama. Spłonęło.
Nic po nim nie zostało. Ku mojej uldze napisano, że kilka osób przeżyło.
Choć intuicja podpowiadała mi, że coś się jej stało.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam. Stał w nich Dominic.
Zaprosiłam go do środka. Spojrzał na mnie zmartwiony i spytał się:
D:Co się stało?
Nic nie odpowiedziałam tylko go przytuliłam.
Po chwili powiedziałam jednak:
T: U mojej mamy w pracy...Był pożar...Wszystko spłonęło.
Dominic wpatrywał się chwilę we mnie, ale po kilku sekundach od razu przytulił. Nagle poczułam, że Dominic opuszcza ręce i zobaczyłam, że wpatruje się w telewizor. Pełna złych myśli odwróciłam się.
*miesiąc później*
2 tygodnie temu odbył się pogrzeb mamy. Nie mogłam w to uwierzyć. Po prostu jej nie ma. Zniknęła. Tata wziął wolne, z resztą ja też nie wychodzę z domu.
Najgorzej jest jednak z Leo, moim młodszym bratem.
Trudno jest mu wytłumaczyć, że mamy z nami nie ma. Ma dopiero 6 lat.
Często płacze i nie umie zasnąć sam, więc często ja z nim śpię, gdyż wtedy się trochę uspokaja. Po kilku nie przespanych nocach, zasypiam. Jednak budzę się o 6.00. Wychodzę w piżamie na taras, gdyż widzę, że tata też nie śpi(jeśli w ogóle spał).
Tata:Już wstałaś? -próbował się uśmiechnąć, jednak wiem, że przeżywa to równie boleśnie jak my z Leo.
Ty:Nie mogłam już dłużej spać.
Tata przytaknął.
Tata: Co ty na to, że wyprowadzimy się stąd?
Byłam zszokowana. Choć w sumie to dobry pomysł. Wszystko w domu przypominało mi mamę. Nie chciałam jednak opuszczać Londynu. Mam tu szkołę, przyjaciół i rodzinę.
Ty: Ale..Z Londynu?
Tata:Nie. Z domu. Nie mogę tu żyć.
Pomyślałam, jak trudno musi być tacie. Na podwójnym łóżku, gdzie spał zawsze była koło niego mama. W kuchni zawsze razem gotowali.
Ty:Myślę, że to dobry pomysł.
*2 miesiące później*
Stałam w moim dawnym pokoju. Był pusty. Wszystko już było spakowane. Ostatni raz przejechałam ręką po ścianie. To był mój pokój odkąd się urodziłam.
Teraz go opuszczam.
Gdy wychodziłam, obejrzałam się ostatni raz.
15 minut później stałam przed nowym domem.
Był niesamowity, a wyglądał tak:
Pierwszy raz od 3 miesięcy cieszyłam się. Byłam ciekawa jak dom wygląda w środku, a przede wszystkim jak wygląda mój pokój. Na pewno mi się spodoba, gdyż tata go urządzał, a sam jest architektem.
Tata: To co, chcecie zobaczyć?-uśmiechnął się.
Byłam naprawdę bardzo szczęśliwa. Tata wrócił już do pracy, a Leo już się lepiej czuję.
Wiem, że i tak nigdy nie będzie tak jak kiedyś, ale przynajmniej wszystko idzie w dobrym kierunku.
Ty: Jasne!
Otworzyłam drzwi i ujrzałam wielki salon z kominkiem i piękną kuchnię.
Jedyne słowa, które pozwalały to opisać to: WOW!
Zobaczyłam schody i od razu poszłam na górę.
Stałam przed drzwiami do mojego pokoju.
Zamknęłam oczy i otworzyłam drzwi.
Ujrzałam to:
Nie mogłam uwierzyć. Zawsze marzyłam o takim pokoju. Był prosty i nowoczesny, tak jak lubię.
Właśnie tak go sobie wyobrażałam.
Tata: I jak może być?
Słysząc głos taty, odwróciłam się i go przytuliłam.
Ty: Jest piękny, dziękuję.
Tata: Nie ma za co, księżniczko. Na dole ktoś na ciebie czeka.
Uśmiechnęłam się i zeszłam na dół. Stał tam Dominic.
Ty: Hej!
D: Hej.
Dominic zdawał mi się trochę inny niż zazwyczaj, ale nie przejęłam się tym.
D: Przejdziemy się?
T: Jasne. Tylko pójdę się szybko przebrać.
Ciuchy miałam w kartonie, więc wygrzebałam to co było na wierzchu, czyli to:
Zeszłam na dół.
D: Gotowa?
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
Szliśmy w ciszy, co zdawało mi się trochę dziwne, gdyż zawsze tryskał radością.
Doszliśmy do parku. Dominic usiadł na ławce. Usiadłam koło niego.
Po długiej chwili milczenia, postanowiłam że ją przerwę.
Ty: Coś się stało? Wydajesz się jakiś inny.
D: Ja już tak długiej nie mogę...
Ty:Ale o co cho...
D: Nie kocham cię.
Ty: Jak..to?
D: Chciałem już ci to wcześniej powiedzieć, ale twoja mama... nie chciałem być dupkiem...
Ty: Więc lepiej było mnie kłamać, że mnie kochasz?!- wykrzyczałam.
Nie mogłam w to uwierzyć. Te wszystkie kocham cię, pocałunki, przytulanie... Nie były prawdą.
Robił to z litości i żeby nie wyjść na dupka.
Ty: Dobra. Nie mogę cię do niczego zmuszać.- powiedziałam spokojnie. Jednak po chwili już krzyczałam.
Po prostu nigdy mnie nie kochałeś i bawiłeś się moimi uczuciami.
Uciekłam. W głębi duszy chciałam, żeby cię zatrzymał. I powiedział, że cię kocha. I przytulił, pocałował.
Ale tak się nie stało.
Ok to jakby koniec takiego wstępu...
Już niedługo pojawi się 1D, nie martwcie się xd
CZYTASZ=KOMENTARZ, proszę! :)
Świetny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
Świetny rozdział, czekam na next z niecierpliwością ; )
OdpowiedzUsuńone-direction-wonderful-story.blogspot.com
P.S. Dzięki, że wpadłaś do mnie ; )
Taki smutny.;(
OdpowiedzUsuńWspółczuję jej, nie chciałabym być na jej miejscu. :(
Mam nadzieje że się na załamie. :]
Z niecierpliwością czekam na nn.;*
+ Zapraszam do mnie. ;]
http://my-life-is-onedisrection.blogspot.com/
Smutne :(
OdpowiedzUsuńZaobserwowałam i liczę na rewanż
www.love-me4-ever.blogspot.com
People! co tak mało komentarzy? pisze świetnie . szacun
OdpowiedzUsuń:3
blog jest mega . czytam i czekam na kolejne rozdziały
OdpowiedzUsuńAaaa Boski :D
OdpowiedzUsuńMasz talencik :3
Zaraz biorę się za następny =^_^=