wtorek, 25 września 2012

Rozdział 9 :)

Hej, hej! ;D
Dzięki za wszystkie komentarze! ♥ 
Naprawdę Was kocham! 
W tym rozdziale pojawi się nowa bohaterka o której już pisałam(Sara).
Jeśli macie do mnie jakieś pytania (o bloga lub o mnie) to pytajcie mnie na: http://ask.fm/TheMrsHazza
:)

Rozdział 9
~~
Chcwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem do auta.
*oczami Ginny*
To było najcudowniejsza randka na jakiej w życiu byłam.
Niall wziął mnie za rękę i wsiedliśmy do auta.
Jechaliśmy i rozmawialiśmy.
Nawet nie wiem kiedy podjechaliśmy pod mój dom.
Niall wysiadł i pomógł mi wyjść.
Podeszliśmy pod moje drzwi.
N: Dziękuję za wspaniałą randkę.
Ja: To ja dziękuję. To co zrobiłeś było niesamowite.
Nigdy się tak dobrze nie bawiłam.
Mówiąc to coraz bardziej zbliżaliśmy się do siebie i w końcu się pocałowaliśmy.
Nie wiem dlaczego, ale gdy się całowaliśmy w moim ogrodzie włączyły się zraszacze. Chyba było jakieś zwarcie.
Mimo to nie przestaliśmy się całować. Byliśmy cali mokszy.
Oderwaliśmy się od siebie i powiedziałam:
Ja: Poczekaj...zaraz przyjdę.
N: Ale...
Ja: Żadnych ale, poczekaj chwilę.
Weszłam do domu. W tym momencie ucieszyłam się, że rodzice wyjechali na kilka dni.
Weszłam do łazienki i wzięłam dwa ręczniki.
Stanęłam w drzwiach i pokazałam Niallowi, żeby wszedł.
Blondynek posłusznie wszedł.
Podałam mu ręcznik i spytałam:
Ja: Co powiesz na gorącą czekoladę i ciastka?
N: Chyba znasz odpowiedź. - uśmiechnął się szeroko i otulił ręcznikiem.
Zrobiłam nam gorącą czekoladę i wyciągnęłam ciasteczka z szafki.
Postawiłam je na stoliku i podałam Irlandczykowi jego czekoladę.
Usiedliśmy na kanapie. Wtuliłam się w blondynka i sączyliśmy powoli czekoladę.
Gdy już wypiliśmy dałam Niallowi jakąś suchą koszulę i spodnie.(miałam je po starszym bracie który się wyprowadził i zostawił je tutaj).
Zaproponowałam mu prysznic.
N: Nie, nie będę robić problemu. I będę już chyba leciał.
Ja: No dobrze, jak chcesz.
N: Ymm...Ginny spotkamy się jeszcze kiedyś? -powiedział nieśmiale.
Ja: Oczywiście, że tak! -uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam Nialla.
Mój blondynek wyszedł. Poszłam wziąć długo, gorącą kąpiel z bąbelkami. Dopiero, gdy weszłam do wanny. Dotarło do mnie co się stało przez ostatnie kilka godzin. Najprawdopodobniej były to najlepsze kilka godzin w moim życiu.

*oczami Sary*
~Polska, Gdańsk~
Heh...Ale się porobiło. Miałam cudowne życie. Mnóstwo przyjaciół.
Super rodziców. Wspaniały dom. Pieniędzy nigdy nam nie brakowało, w sumie to byliśmy całkiem bogaci. Do czasu kiedy okazało się skąd tata brał tyle pieniędzy. Wkręcił się w jakieś lewe interesy i... poszedł siedzieć.
Mama była zdruzgotana. Już sama nie wiedziałam jak mam ją pocieszać. Po kilku dniach, wpadłam na genialny pomysł.
Ja: Mamo...Może powinniśmy wyjechać? -spytałam niepewnie.
Mama popatrzyła na mnie tak, jak by chciała sprawdzić czy mówię poważnie.
Ja: Mam oszczędności i mogłybyśmy wyjechać do babci...
Mama: Do babci? Odbiło ci?
Ja: Mamo, pomyśl chwilę... Nie możesz cały czas się użalać!
Mama: No dobrze, spytam się mamy...
*miesiąc później*
Wszystkie rzeczy już spakowane. Wychodzę już z mojego domu na ulicy długiej. Wychowałam się tutaj.
Nie żałowałam wyjazdu. Oczywiście będę tęsknić za moją ukochaną galerią, i domem, i przyjaciółmi.
Za tatą nie będę tęsknić. Okazał się oszustem.
Pięć godzin później stałam już na lotnisku w Londynie.
Tak, w Londynie. Mama była Brytyjką, ale wyjechała z Anglii jak miała 3 lata i zamieszkała w Gdańsku.
Babcia, mama mamy mieszkała w Londynie od zawsze. Nigdy jej nie widziałam. Bardzo chciałam ją poznać.
Wezwałyśmy taksówkę i jakieś 15 minut później stanęłyśmy przed piękną kamienicą.

A do tego ten staw... Było po prostu jak w bajce.
Stanęłyśmy przed starymi drzwiami i zadzwoniłyśmy.
Otworzyła nam mała starsza pani. Miała siwe włosy i ubierała się jak typowe panie w jej wieku.
M: Hej mamo!- powiedziała radośnie do babci.
Na pewno nie będzie to problem jak u ciebie zamieszkamy?
Starsza pani odpowiedziała:
-Oczywiście, że nie, skarbie! Wejdźcie.
Weszłyśmy i było tam jak w typowej brytyjskiej kamienicy.
(wyglądała zupełnie jak na filmach). Znajdowałyśmy się w salonie.  Był tam kominek, sofa, biblioteczka i mnóstwo starych zdjęć.
Czuło się miłą i rodzinną atmosferę.
Babcia zaparzyła nam herbaty i położyła na stole herbatniki.
Usiadłyśmy przy kominku i rozmawiałyśmy. Babcia bardzo przypominała mi mamę. Wyglądały prawie jak dwie krople wody.
B: Niestety nie mam zbytnio luksusowych pokoi, ale mam nadzieję, że jakoś dacie radę do czasu jakiegoś remontu.
Ja: Damy radę. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Babcia zaprowadziła mnie na samą górę pod białe drzwi.
Otworzyłam drzwi. Był tam mały pokój na poddaszu.
Faktycznie nie był zbyt luksusowy, ale już wyobrażałam sobie jaki będzie ładny jak już będzie po remoncie.
Bardzo się spodobało mi się okno z parapetem, gdzie można było siedzieć i wpatrywać się w piękny park po drugiej stronie ulicy.
Musiałam znaleźć pracę, żeby zarobić na remont.
Miałam oszczędności, ale postanowiłam, że zostawię pieniądze na jakąś czarną godzinę. Wzięłam prysznic i ubrałam się w to:
Ubrałam jeszcze czarne okulary zerówki. Nie wiem dlaczego, ale bardzo lubiłam nosić okulary.
Powiedziałam mamie i babci, że wychodzę. Wzięłam mini mapkę miasta i metra, żeby się nie zgubić.
Blisko domu babci znajdowała się stacja metra. Zeszłam i pojechałam na Baker Street. Wyszłam i ujrzałam małą kawiarenkę.
Od razu mi się spodobała. Weszłam tam i zamówiłam kawę.
Usłyszałam rozmowę kasjerki z menadżerką.
Mówiły coś o tym, że szukają pomocy.
Podeszłam niepewnie i spytałam się:
-Przepraszam słyszałam, że szukają panie dodatkowej pracownicy...Może mogłabym się tu zatrudnić?
Menadżerka(M): Hmm... Czemu nie... Potrzebujemy kelnerki.
Idealnie. Jak miałam 15 lat pomagałam mojej cioci w kawiarni, właśnie jako kelnerka.
M: Nazywam się Megan, a to jest Alyssa. -pokazała na kasjerką.
Ja: Miło mi, Sara. 
Poszłam ze menadżerką do jej biura. 
M: Więc tak będziesz pracowała od godziny 11.00 do godziny 18.00 w weekend, a w tydzień od 10.00 do 18.00.
20 funtów za godzinę. Może być? 
Pokiwałam głową na tak.
M: Świetnie jutro zaczynasz!
Uradowana pożegnałam Megan i Alyssę.
Wróciłam do domu cała uradowana. Mama również ucieszyła się z mojej pracy. Sama znalazła ją jeszcze przed wyjazdem. Miała pracować w gazecie dla nastolatek w dziale muzycznym.
Mama znała się trochę na tym. Skończyła dziennikarstwo. Często organizowała koncerty u występy muzyczne.
Szczęśliwa zaczęłam wymyślać projekt mojego pokoju.

*oczami Arii*
~~
Jednak skończyło się na tym, że zasnęliśmy oboje wtuleni w siebie na kanapie.

Obudziłam się w objęciach Harrego. Chciałam po cichu i delikatnie  zejść z Loczka, ale jak zwykle moja koordynacja zawiodła.
Spadłam z rumorem na ziemię, budząc przy tym Harrego.
Hazza posłał mi ogromy uśmiech, jakby zaraz miał wybuchnąć śmiechem.
Weszłam do łazienki, a za mną Harry. Umyliśmy zęby i uczesaliśmy się. 
Ja: Teraz już możesz wyjść. - powiedziałam.
Harry posłał mi minę szczeniaczka, ale nie dałam się.
Lekko zasmucony wyszedł.
Ubrałam się w to co wcześniej wzięłam z domu:

Wyszłam z łazienki i cmoknęłam smutnego Hazzę w policzek.
Trochę się rozweselił i zeszliśmy na dół.
Chłopaków nie było.
H: Dziwne...Chłopaki powinni tu być.
Nagle z pokoju wyszedł Liam.
L: O wstaliście! Wszyscy poszli na zakupy do sklepu obok, żeby zrobić śniadanie. 
H: Ah! A co ich tak naszło?
L: Niall wrócił wczoraj bardzo uradowany z randki.
Więc rano też był w dobrym humorze i postanowił zrobić odświętne śniadanie.
Przypomniało mi się muszę się spotkać z Ginny!
Ja: Przepraszam was na chwilę.
Wyszłam i zadzwoniła do Ginny.
G: Halo?
Ja: Musimy się spotkać i wszystko mi opowiesz!
G: Okej, ale gdzie ty jesteś?
Ja: Yhm... W domu Harrego i chłopaków.
G: Co ty tam robisz?
Ja: Wszystko ci opowiem jak się spotkamy, ok?
G: Dobra. Tam gdzie zawsze za pół godziny.
Ja: Jasne, do zobaczenia!
Po skończonej rozmowie weszłam do kuchni, gdzie była już reszta chłopaków.
Podeszłam do Harrego i powiedziałam:
-Muszę już lecieć, dzięki za wszystko co dla mnie robisz.
H: Nie zostaniesz na śniadaniu? Liam robi naleśniki!
Ja: I tak już dużo dla mnie zrobiliście... Poza tym muszę się spotkać z Ginny.
H: Okej.
Chciałam już wyjść, gdy Harry zatrzymał mnie.
H: Czekaj...Może mógłbym twój numer telefonu, no wiesz...
Ja: Spoko. -przedyktowałam mu mój numer.
Ja: Jeszcze raz dziękuję za wszystko.
Pocałowałam go w usta i pożegnałam z resztą.


Okej to na dzisiaj tyle ^.^
Jeszcze raz wielkie dzięki za wszystkie komentarze!
Kocham was! :D










7 komentarzy:

  1. Super rozdział, czekam z niecierpliwością na następny ; )
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, Świetny, Świetny Kocham go <3

    Zapraszam do mnie na opowiadanie o One Direction :)

    http://mojawymarzonahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDO. *______________________* NEXT, PLEASE! <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle zniewalające ! *O* Mrau... Harry spytał o numer telefonu! Teraz to się zaczyna dziać ;> Nie muszę już pisać, że cudownie piszesz.. Twoja historia wciągu i ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział, prawda?;>
    +http://theysaywearetooyoungonedirectionstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. next next next *.*

    OdpowiedzUsuń