sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 31 :)

Siemka ~ ~
Co tam u was? Ja tam się jaram wywiadem : 3 dziękuję za komentarze i obserwatorów <3






I to słynne ''Kochamy Was'' <33
***
Mam pytanie wybieracie się 
gdzieś na koncert chłopców? ;)








*oczami Ginny*

Kochana córeczko!
Wiem, że źle robię, robiąc to co robię, ale nie umiem inaczej. 
Tata był dla mnie naprawdę ważny. Kochałam go. Nie wiń go za to, co teraz robię.
To nie jego wina, że mnie nie kocha.
Nie nienawidź go przez to. Nie można przecież zmuszać kogoś, żeby się kogoś pokochał.
Zapamiętaj te słowa i ucz się na moich błędach.
Mam nadzieję, że nie wpłynę na twoje życie.
Znajdź chłopaka, zakochaj się i bądź szczęśliwa.
I pamiętaj nie bierz przykładu z tego co właśnie zrobię, NIGDY. 
Nieważne jakby byłoby źle.
Kocham cię i zawsze będę.

                                                                            Mama


Na białej kartce pojawiły się małe plamy. Były to moje łzy spływające prosto na kawałek papieru. Niall przytulił mnie bez słowa. Jednak po moich policzkach wciąż spływały łzy.
Nie mogłam uwierzyć, że jej nie ma.

*oczami Arii*
Na uśmiechniętej twarzy Harrego pojawiło się zmieszanie. Zobaczyłam pewną kobietę kierującą się w stronę Hazzy.
Kogoś mi przypominała, ale nie wiedziałam kogo.
K: No co kochanie? Tęskniłeś za mną?
Poznałam jej głos, to ta baba z telewizji, która mówiła o tym, że spała z Harrym. Wyglądała na kobietę po trzydziestce. Śmierdziało od niej papierosami i drogimi perfumami,od tego zapachu mocno mnie mdliło. Wyglądała jakby była pijana, ale zdawało mi się,
że jest trzeźwa.
Byłam ciekawa co Hazza odpowie, ale on tylko stał i wpatrywał się w ziemię. On...nie zaprzeczył? 
K: Kiedy powtórka, hmm? Nie udawaj, że mnie nie znasz! Nie pamiętasz tych wszystkich wspólnych nocy? 
Przecież jeszcze jakieś tydzień temu ci się podobało!
Popatrzyłam na Harrego. W ogóle nie reagował. Jak to tydzień temu? Przecież tydzień temu my już chodziliśmy... Zapewniał mnie, że mnie kocha, a ja... ja mu wierzyłam.
Kobieta zaczęła dyskusję, jednak nie rozumiałam zupełnie co mówi.
Poczułam jak Harry łapie mnie za rękę i odchodzi. Usłyszałam głupi chichot tej cholernej baby. 

*oczami Justine*
Gdy już dojechałam na piętro 25, stanęłam przed drzwiami z napisem Chris Henderson. Zapukałam i otworzyłam drzwi.
Chris siedział przy ogromnym biurku. Gdy mnie zobaczył wstał i podał mi dłoń. 
C: Mam nadzieję, że dostałaś moją przesyłkę.
Pokiwałam głową i powiedziałam:
Ja: Nie żebym nie była wdzięczna i w ogóle, ale za co to?
C: No wiesz, masz ogromny talent i jestem wręcz przekonany, że nasza współpraca będzie owocna, więc to tak jakby pierwsza przedwczesna pensja.
Ja: Ah, skoro tak to dziękuję. -uśmiechnęłam się.
C: Usiądź. -powiedział.
Grzecznie usiadłam na fotelu wskazanym przez Chrisa.
C: Więc tak...Musimy wszystko uzgodnić w związku twojego kontraktu.
Ja: Kontraktu? Wy chcecie ze mną podpisać kontrakt?
C: Oczywiście, że tak! Inaczej nie wzywałbym cię tutaj. Idealnie nadajesz się na gwiazdę. Masz ogromny talent, jesteś wyrazista, więc ludzie cię zapamiętają, jesteś młoda i piękna i doskonale wiesz co się dla ciebie liczy.
Byłam oszołomiona tymi komplementami. Od śmierci mamy rzadko kiedy słyszałam pochwały. Nie wiedząc co odpowiedzieć po prostu się uśmiechnęłam.
C: Więc tak chłopaki wracają za trzy dni i mają miesiąc wolnego, wtedy spotkamy się w studiu i pokombinujemy coś z wspólnym nagraniem...
Nie słuchałam Chrisa odkąd powiedział, że wracają za trzy dni. Dlaczego Liam powiedział, że wracają za 2 miesiące? Chyba wiem dlaczego, po prostu nie chciał się ze mną spotkać.
C:... Ok?
Pokiwałam głową choć zupełnie nie wiedziałam co Chris mówił.
Ja: Mogę iść na chwilę do łazienki?
C: Jasne, drugie drzwi po prawej.
Wyszłam chwiejnym krokiem i skierowałam się do łazienki.
Popatrzyłam w lustro. Myśli kłębiły mi się w głowie.
Liam zawsze był ze mną szczery.
 Nigdy nie kłamał. Chyba, żeby mi pomóc. 
Pamiętam jak w pierwszej klasie założyłam się z pewnym chłopakiem, że kopnę piłkę dalej niż on, i rzeczywiście wygrałam, ale przy okazji zbiłam szybę w pobliskiej piekarni. Liam powiedział, że to on. Potem dostał niezłe lanie i musiał zapłacić ze swoich pieniędzy za nową szybę. To był mój Liam. Nie doceniałam tego, jakim był wspaniałym i oddanym przyjacielem.
Rozmawialiśmy o wszystkim. Mogłam mu wszystko powiedzieć.
Gdy ja go zignorowałam on i tak przychodził.
Doceniłam to wszystko dopiero kiedy to straciłam.

*oczami Sary*
Nadal nie chciałam patrzeć na Alyssę. Jednak kątem oka ujrzałam, że szczęka jej opadła i zupełnie się tego nie spodziewała.
A: Czy ty powiedziałaś, że go kochasz?
Nie wytrzymałam i odwróciłam się do Alyssy.
Ja: Powiedziałam chyba. -wyszeptałam.
A: Jak to się stało?
Ja: To długa historia...
A: Mam czas! Opowiadaj! 
Widać było, że Alyssa się raczej cieszy i jest tym bardzo podekscytowana, więc opowiedziałam jej mniej więcej moją historię.
A: To niesamowite! Więc jesteście razem?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Po chwili namysłu odpowiedziałam:
Ja: Sama nie wiem. Wiem, że jest dla mnie cholernie ważny.

*oczami Dorii*
Siedziałam w pokoju hotelowym, czytając książkę.
Mój telefon zabrzęczał. Sięgnęłam po torbę.
Co powiesz na randkę? Zayn xx
Uśmiechnęłam się i odpisałam:
Ja:Z tobą, zawsze. Kiedy i gdzie? 

Zayn: Dzisiaj o 18.00, bądź gotowa Louis cię zawiezie.

Ja: Louis? Co ty kombinujesz, Malik?

Zayn: Niespodzianka.

Odłożyłam książkę i poszłam do łazienki.
Wzięłam długą kąpiel. Wysuszyłam włosy i ubrałam to:

Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Spojrzałam na zegarek, 17.48. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się co ten wariat szykuje.
Te kilka minut minęło błyskawicznie. Usłyszałam stukanie do drzwi. Gdy otworzyłam stał w nich Louis.
L: Widzę, że już gotowa. -powiedział i uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się i zjechaliśmy windą na dół.
Ja: Wiesz może co szykuje Malik?
L: Nie mam pojęcia. Powiedział tylko że potrzebujesz szofera, więc jestem.
Ja: A gdzie Sara?
L: Musiała wracać do Londynu.
Ja: Ładna z was para.
Louis nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął.
Zjechaliśmy na parking.
Ja: Hej przecież my tu przylecieliśmy, skąd masz samochód?
L: Ma się swoje sposoby!
Ja: Hmm... te sposoby to wypożyczalnia?
L: Może... 
Uśmiechnęliśmy się i wsiedliśmy do auta.
Jechaliśmy dość długo.
Ja: Louis gdzie ty mnie wywozisz?
L: Do domu Nialla.
Ja: Jak to do domu Nialla?
L: To jego własność, ale używa go tylko na imprezy i randki.
Ja: Ah i wypożyczył dom Zaynowi?
L: Dokładnie.
W tym momencie Louis stanął.
L: To tutaj. Zayn kazał mi przekazać, że masz wejść bez pukania i i iść na taras. Miłej zabawy.
D: Dzięki. -uśmiechnęłam się i wyszłam z auta.
Chłopak odjechał, a ja przyjrzałam się budynkowi.
Był to mały uroczy domek w sam raz na imprezy.
Według zaleceń Louisa, a właściwie Zayna weszłam do domu bez pukania. Ujrzałam zapalone świeczki, a na ścianach karteczki.
Sięgnęłam po jedną z nich gdzie było napisane:
Jesteś piękna.

Uśmiechnęłam się i poszłam drogą oświetloną świeczkami.
Po drodze zbierałam karteczki:
Twoje zielone oczy są nieziemskie.

Gdy cię widzę od razu się uśmiecham.

Ciągle o tobie myślę.

Doszłam już do drzwi prowadzących na taras. Na oknie była przyczepiona ostatnia karteczka:
Kocham cię.

Otworzyłam drzwi. Wyszłam na taras. Był oświetlony jeszcze większą ilością świeczek. Na środku stał nakryty stół. Przede mną znajdował się mały basen. Z moich ust wydobyło się ciche ''wow''.
W tym momencie ktoś objął mnie w pasie. Mówiąc ktoś mam namyśli Zayna. Odwróciłam się do niego.
Z: Podoba się?
Wpiłam się w jego usta. Ręce zawiesiłam na jego szyi. On położył ręce na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej. Oderwaliśmy się od siebie, a ja szepnęłam:
-Jest idealnie.
Oderwaliśmy się od siebie. Zayn wziął mnie za rękę i odsunął krzesło przede mną.
Ja: Dziękuję.
Usiadł na przeciwko mnie. Na stoliku znajdywały się lody. Zayn podał mi łyżkę. Jedliśmy lody prosto z pojemnika. Kochałam tak jeść. Gdy już pudełko było puste, powiedziałam:
Ja: Jesteś niesamowity.
Zayn wstał i podał mi dłoń. Chwyciłam ją. 
Nie wiedziałam co chciał zrobić. Zaczął biec i wskoczył prosto do basenu...Wskoczyliśmy, bo zapomniałam, że trzymałam go za rękę.
Ja: Ale z ciebie wariat!
Zayn: Ale twój wariat.
Znowu zbliżyliśmy się do siebie i zaczęliśmy się całować.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)







5 komentarzy: