Dzisiaj na początku się trochę rozpiszę! :) A to dlatego, że jest to już 30 rozdział! <3 Nie mogę uwierzyć jak ten czas szybko leci.
Kiedy napisałam pierwszy rozdział był sierpień, teraz jest listopad.
Bosko mi się dla was pisze, kochane! ;)
Od razu mówię, że za jakieś 10 może mniej rozdziałów będzie koniec mojego opowiadania.
Dziękuję wszystkim moim stałym czytelnikom i za wszystkie komentarze, jesteście naprawdę kochane :3
*oczami Harrego*
Odetchnąłem z ulgą. Wiedziałem, że powinienem jej powiedzieć, ale naprawdę nie wiedziałem jak. Gdy oderwaliśmy się od siebie powiedziałem tylko cicho słowo ''przepraszam''.
Aria złapała mnie za rękę. Spacerowaliśmy powoli w ciszy. Postanowiłem ją przerwać.
Ja: Aria, naprawdę mi przykro, że nie występujecie, ale wiedz że dla mnie jesteś najlepszą tancerką pod słońcem.
Dziewczyna nic powiedziała tylko szeroko się uśmiechnęła i pocałowała mnie w policzek. Przez co na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. Jednak po chwili radość zniknęła.
*oczami Justine*
Dziękuję wszystkim moim stałym czytelnikom i za wszystkie komentarze, jesteście naprawdę kochane :3
*oczami Harrego*
Odetchnąłem z ulgą. Wiedziałem, że powinienem jej powiedzieć, ale naprawdę nie wiedziałem jak. Gdy oderwaliśmy się od siebie powiedziałem tylko cicho słowo ''przepraszam''.
Aria złapała mnie za rękę. Spacerowaliśmy powoli w ciszy. Postanowiłem ją przerwać.
Ja: Aria, naprawdę mi przykro, że nie występujecie, ale wiedz że dla mnie jesteś najlepszą tancerką pod słońcem.
Dziewczyna nic powiedziała tylko szeroko się uśmiechnęła i pocałowała mnie w policzek. Przez co na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. Jednak po chwili radość zniknęła.
*oczami Justine*
Nastawiłam budzik na 8.00 i odłożyłam telefon na stolik nocny.
Wykąpałam się i ubrałam moją piżamkę. Otuliłam się w kołdrę.
Od razu zasnęłam. Nie chciałam się przejmować tym, czego i tak nie zmienię. Rano nie obudził mnie mój budzik. Spojrzałam na telefon, była 6.23. Głowa mi pulsowała. Wiedziałam, że już nie zasnę. Wstałam więc i skierowałam się ku szafie.
Sięgnęłam po aspirynę i szklankę. Nalałam do niej wody i płynnym ruchem wzięłam tabletki. Ból trochę ustał. Teraz doskwierał mi już tylko głód. Otworzyłam lodówkę, jednak znajdowało się tam tylko mleko i majonez. Wzięłam portfel. Było tam jakieś 45 funtów. Sięgnęłam po plecak.
Zamknęłam drzwi. Coś mnie zdziwiło. Na wycieraczce leżała biała koperta z napisem ''Justine''.
Sięgnęłam po nią i nie mogłam uwierzyć. W środku znajdowały się pieniądze. I to niezła sumka. Na oko było tam około 300 funtów.
Była tam też karteczka. ''To drobna zaliczka :)Widzimy się o 9.00 Chris''. Chris? A tak pan w garniturze, który prowadził casting tak się chyba nazywał. 300 funtów? To mnóstwo kasy jak na ''drobną zaliczkę''.
Trochę niepewnie spakowałam sumkę do portfela. Zeszłam po schodach na dół. Wyszłam z budynku i skierowałam się do najbliższego sklepu. Kupiłam tyle produktów, żeby zapełnić chociaż trochę lodówki. Mimo, że pieniądze mnie korciły stwierdziłam, że zostawię je na tzw czarną godzinę.
Wróciłam do mieszkania i spojrzałam na zegarek. Była 7.49. O 9.00 miałam stawić się u Chrisa. Zabrałam się za robienie jajecznicy. Po jakiś 20 minutach byłam już po posiłku. Po wyjściu z kamienicy skierowałam się do Starbucksa po drugiej stronie ulicy. Jak zwykle musiałam o czymś zapomnieć. Nie kupiłam kawy, a bez niej nie dam rady normalnie funkcjonować. Zamówiłam ukochaną karmelową latte i popędziłam na przystanek. Po kilku minutach znalazłam się pod ogromnym biurowcem. Weszłam do środka i przywitała mnie uśmiechnięta sekretarka.
Ja: Dzień dobry, jestem...
S: Justine Thomson, tak? Pan Henderson już czeka.
Przytaknęłam. Sekretarka pokazała ręką na windę i powiedziała:
-Piętro 25, pierwsze drzwi po lewej.
Ja: Dziękuję. -uśmiechnęłam się i popędziłam do windy.
*oczami Sary*
Pożegnałam się z Ginny i Niallem. Trochę mnie zdziwiło, że lecieli ze mną, ale widziałam że nie za bardzo chcą o tym rozmawiać, więc udawałam, że wierzę w wymówkę Nialla.
Po wylądowaniu wezwałam taksówkę i pojechałam do domu.
Weszłam do domu i usłyszałam rozmowę. Na kanapie siedziała babcia, mama i Alyssa. Przywitałam się się z bliskimi.
B: Jesteś głodna?
Ja: Nie, dziękuję babciu.
M: Wszystko załatwiłaś?
Przytaknęłam. Mama nie znała konkretnego celu. Powiedziałam, że muszę coś załatwić. Dobrze, że mama mi ufała i traktowała mnie jak dorosłą i obchodziło się bez zbędnych pytań. Alyssa wstała z kanapy i poszła ze mną do mojego pokoju. Gdy tylko zamknęłyśmy drzwi, Alyssa zaczęła pytać:
A: I co? CO powiedział? Dałaś mu w twarz?
Rzuciła jeszcze kilkoma pytaniami. Jednak nie odpowiadałam na żadne z nich stałam tyłem i udawałam, że się rozpakowuję.
A: H A L O? Wyjaśniłaś z nim wszystko?
Odwróciłam się do niej i odpowiedziałam:
Ja: Wszystko wyjaśniłam, oprócz jednej rzeczy...
Alyssa popatrzyła na mnie zdziwiona.
Ja: Ja go chyba kocham.
*oczami Ginny*
Zapukałam. Drzwi otworzyła mi smutna, starsza pani. Ani trochę nie przypominała mi mojej wesołej babci Anne, którą widziałam jeszcze kilka tygodni temu. Nic nie mówiąc przytuliłam ją.
Babcia otarła łzy i popatrzyła na Nialla.
B: A co to za przystojniak? -uśmiechnęła się lekko.
N: Jestem Niall. -powiedział nieśmiało.
B: Wchodźcie. -pokazała ręką na salon.
Usiedliśmy z Niallem na kanapie, a babcia poszła zrobić herbatę.
N: Na pewno chcesz, żebym tu był?
Ja: Jeśli możesz tak. Możesz?
N: Dla ciebie wszystko. -uśmiechnął się lekko.
Po chwili babcia wróciła z blaszką ciasta i dzbankiem herbaty.
Zwróciła się do Nialla:
B: Zrobiłam podwójną porcję, bo słyszałam, że jesz tyle samo ile Ginny. -uśmiechnęła się serdecznie babcia.
N: Nie trzeba było, ale naprawdę dziękuję.
Babcia uśmiechnęła się. W pewnym sensie cieszyła się, że jakoś się trzymam i że Niall się mną opiekuje...Było jednak widać, że odczuła to nawet bardziej boleśnie niż ja, jeśli się da.
Babcia nałożyła nam po 2 kawałkach ciasta i zaczęła historię. Strasznie się jej bałam, ale chciałam znać prawdę.
B: Zadzwoniła do mnie twoja mama i była strasznie roztrzęsiona. Chciałam spytać się co się stało, ale... nie odpowiedziała...
Babcia wyglądała jakby zaraz miała się popłakać, jednak kontynuowała:
B: Pojechałam do waszego mieszkania, ale już tam leżała...
W tym momencie staruszka nie wytrzymała. Łzy ciekły jej po policzkach. Przytuliłam babcię. Jednak ona wstała i sięgnęła po białą kopertę z napisem ''Ginny''. Podała mi ją.
Ja: To mama napisała...?
Babcia przytaknęła. Wstałam i powiedziałam:
Ja: Dziękuję babciu, będziemy już lecieć.
B: Dobrze, do zobaczenia.
Wyszłam, a za mną Niall, jednak babcia go zatrzymała i powiedziała szeptem ''Zaopiekuj się nią dobrze''. Niall uśmiechnął się lekko i powiedział ''Nie ma sprawy''.
Niall podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Skierowaliśmy się do najbliższego parku. Usiedliśmy na ławce. Przedarłam kopertę.
Wzięłam głęboki oddech i wyjęłam list.
Dobra jest trzydziestka :) Dziękuję bardzo stałym czytelniczkom.
Jeśli czytasz daj mi znać w komentarzu, bo wtedy wiem ile was jest :D Jeszcze raz piszę: KOCHAM WAS <3
Sięgnęłam po nią i nie mogłam uwierzyć. W środku znajdowały się pieniądze. I to niezła sumka. Na oko było tam około 300 funtów.
Była tam też karteczka. ''To drobna zaliczka :)Widzimy się o 9.00 Chris''. Chris? A tak pan w garniturze, który prowadził casting tak się chyba nazywał. 300 funtów? To mnóstwo kasy jak na ''drobną zaliczkę''.
Trochę niepewnie spakowałam sumkę do portfela. Zeszłam po schodach na dół. Wyszłam z budynku i skierowałam się do najbliższego sklepu. Kupiłam tyle produktów, żeby zapełnić chociaż trochę lodówki. Mimo, że pieniądze mnie korciły stwierdziłam, że zostawię je na tzw czarną godzinę.
Wróciłam do mieszkania i spojrzałam na zegarek. Była 7.49. O 9.00 miałam stawić się u Chrisa. Zabrałam się za robienie jajecznicy. Po jakiś 20 minutach byłam już po posiłku. Po wyjściu z kamienicy skierowałam się do Starbucksa po drugiej stronie ulicy. Jak zwykle musiałam o czymś zapomnieć. Nie kupiłam kawy, a bez niej nie dam rady normalnie funkcjonować. Zamówiłam ukochaną karmelową latte i popędziłam na przystanek. Po kilku minutach znalazłam się pod ogromnym biurowcem. Weszłam do środka i przywitała mnie uśmiechnięta sekretarka.
Ja: Dzień dobry, jestem...
S: Justine Thomson, tak? Pan Henderson już czeka.
Przytaknęłam. Sekretarka pokazała ręką na windę i powiedziała:
-Piętro 25, pierwsze drzwi po lewej.
Ja: Dziękuję. -uśmiechnęłam się i popędziłam do windy.
*oczami Sary*
Pożegnałam się z Ginny i Niallem. Trochę mnie zdziwiło, że lecieli ze mną, ale widziałam że nie za bardzo chcą o tym rozmawiać, więc udawałam, że wierzę w wymówkę Nialla.
Po wylądowaniu wezwałam taksówkę i pojechałam do domu.
Weszłam do domu i usłyszałam rozmowę. Na kanapie siedziała babcia, mama i Alyssa. Przywitałam się się z bliskimi.
B: Jesteś głodna?
Ja: Nie, dziękuję babciu.
M: Wszystko załatwiłaś?
Przytaknęłam. Mama nie znała konkretnego celu. Powiedziałam, że muszę coś załatwić. Dobrze, że mama mi ufała i traktowała mnie jak dorosłą i obchodziło się bez zbędnych pytań. Alyssa wstała z kanapy i poszła ze mną do mojego pokoju. Gdy tylko zamknęłyśmy drzwi, Alyssa zaczęła pytać:
A: I co? CO powiedział? Dałaś mu w twarz?
Rzuciła jeszcze kilkoma pytaniami. Jednak nie odpowiadałam na żadne z nich stałam tyłem i udawałam, że się rozpakowuję.
A: H A L O? Wyjaśniłaś z nim wszystko?
Odwróciłam się do niej i odpowiedziałam:
Ja: Wszystko wyjaśniłam, oprócz jednej rzeczy...
Alyssa popatrzyła na mnie zdziwiona.
Ja: Ja go chyba kocham.
*oczami Ginny*
Zapukałam. Drzwi otworzyła mi smutna, starsza pani. Ani trochę nie przypominała mi mojej wesołej babci Anne, którą widziałam jeszcze kilka tygodni temu. Nic nie mówiąc przytuliłam ją.
Babcia otarła łzy i popatrzyła na Nialla.
B: A co to za przystojniak? -uśmiechnęła się lekko.
N: Jestem Niall. -powiedział nieśmiało.
B: Wchodźcie. -pokazała ręką na salon.
Usiedliśmy z Niallem na kanapie, a babcia poszła zrobić herbatę.
N: Na pewno chcesz, żebym tu był?
Ja: Jeśli możesz tak. Możesz?
N: Dla ciebie wszystko. -uśmiechnął się lekko.
Po chwili babcia wróciła z blaszką ciasta i dzbankiem herbaty.
Zwróciła się do Nialla:
B: Zrobiłam podwójną porcję, bo słyszałam, że jesz tyle samo ile Ginny. -uśmiechnęła się serdecznie babcia.
N: Nie trzeba było, ale naprawdę dziękuję.
Babcia uśmiechnęła się. W pewnym sensie cieszyła się, że jakoś się trzymam i że Niall się mną opiekuje...Było jednak widać, że odczuła to nawet bardziej boleśnie niż ja, jeśli się da.
Babcia nałożyła nam po 2 kawałkach ciasta i zaczęła historię. Strasznie się jej bałam, ale chciałam znać prawdę.
B: Zadzwoniła do mnie twoja mama i była strasznie roztrzęsiona. Chciałam spytać się co się stało, ale... nie odpowiedziała...
Babcia wyglądała jakby zaraz miała się popłakać, jednak kontynuowała:
B: Pojechałam do waszego mieszkania, ale już tam leżała...
W tym momencie staruszka nie wytrzymała. Łzy ciekły jej po policzkach. Przytuliłam babcię. Jednak ona wstała i sięgnęła po białą kopertę z napisem ''Ginny''. Podała mi ją.
Ja: To mama napisała...?
Babcia przytaknęła. Wstałam i powiedziałam:
Ja: Dziękuję babciu, będziemy już lecieć.
B: Dobrze, do zobaczenia.
Wyszłam, a za mną Niall, jednak babcia go zatrzymała i powiedziała szeptem ''Zaopiekuj się nią dobrze''. Niall uśmiechnął się lekko i powiedział ''Nie ma sprawy''.
Niall podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Skierowaliśmy się do najbliższego parku. Usiedliśmy na ławce. Przedarłam kopertę.
Wzięłam głęboki oddech i wyjęłam list.
Dobra jest trzydziestka :) Dziękuję bardzo stałym czytelniczkom.
Jeśli czytasz daj mi znać w komentarzu, bo wtedy wiem ile was jest :D Jeszcze raz piszę: KOCHAM WAS <3
WoW ! ciekawe co tam jest i kogo Haroldzik zobaczył;D czekam na nexta
OdpowiedzUsuńWow- to za mało powiedziane
OdpowiedzUsuńCzekam na next
kur*83743 ty mię tutej nie strosz, dawaj następny zajebiste! <33333
OdpowiedzUsuńalbo nie odpowiem ci tak jak zawsze, NOT BAD. :)